PIĘKNO

OKORUCHOWE KORELATY PIĘKNA

Że coś jest ładne czy piękne, to w więk­szoś­ci przy­pad­ków nie jest cechą bezwzględ­ną, lecz względ­ną (Hume, 1739/2012)

Co to znaczy, że coś jest piękne?

Roz­wo­jowi tech­nik kodowa­nia sen­sów w ramy obrazów zawsze towarzyszyły potrze­by este­ty­czne. Bez wzglę­du na to czy jesteśmy tego świado­mi czy nie, wartoś­ci­u­je­my oglą­dane rzeczy, kat­e­go­ryzu­jąc je na te, które się nam podoba­ją, które lubimy a nawet pożą­damy i te, które odrzu­camy, jako bezwartoś­ciowe i nie chce­my ich oglą­dać. Wartoś­ciowanie rzeczy nie odnosi się wyłącznie do dzieł sztu­ki, cho­ci­aż więk­szość ludzi ma przeko­nanie, że to właśnie ta kat­e­go­ria rzeczy w szczegól­noś­ci podle­ga oce­nie estetycznej.

To obrazy, rzeź­by, architek­turę lub deko­ra­cyjne wnętrza najczęś­ciej oce­ni­amy jako piękne lub brzy­d­kie. Tylko pozornie rzadziej sto­su­je­my tę kat­e­gorię, np. w odniesie­niu do przed­miotów codzi­en­nego użytku. Jak zauważa Ernst Gom­brich (2005) isto­ta doz­na­nia este­ty­cznego byna­jm­niej nie zasadza się na takiej czy innej definicji tego, co jest lub z jak­iś powodów należało­by uznać za Sztukę, zwłaszcza, jeśli pisaną przez duże „S”, ale na poczu­ciu, że coś po pros­tu wyglą­da „dobrze”, nieza­leżnie od tego czy wisi na ścian­ie w muzeum czy jest dodatkiem do sukienki.

Podob­ne stanowisko prezen­tu­je Jean-Marie Scha­ef­fer (1999; 2000). Pod­kreśla on decy­du­jącą rolę pod­mio­tu w oce­nie este­ty­cznej wartoś­ci przed­mio­tu. Wraże­nie, że obcu­je się z rzeczą piękną, podob­nie jak widze­nie jej bar­wy lub ksz­tałtów jest doświad­cze­niem subiek­ty­wnym, a nie włas­noś­cią tej rzeczy (Gołębiows­ka, 2005). Takie uję­cie przeży­cia este­ty­cznego otwiera pole badaw­cze nad este­tyką dla psy­cholo­ga, który potrze­bu­je znacznie prost­szych seman­ty­cznie kat­e­gorii oper­a­cyjnych niż te, jakie pod­suwa­ją teorie z zakre­su este­ty­ki budowane na pograniczu filo­zofii, antropologii i his­torii sztuki.

Poczu­cie, że coś wyglą­da dobrze, lep­iej albo gorzej spon­tan­icznie wer­bal­izu­je­my za pomocą wyrażeń: „podo­ba mi się”, „nie podo­ba mi się”, „podo­ba mi się bardziej” lub „mniej”. Dla psy­cholo­ga zain­tere­sowanego badaniem zjawisk este­ty­cznych ma to istotne znacznie, ponieważ wyraże­nia te są użyteczny­mi wskaźnika­mi behaw­io­ral­ny­mi szczegól­nego stanu umysłu, który zwyk­liśmy nazy­wać sądem este­ty­cznym, a w ter­mi­nologii kan­towskiej – sądem smaku (Kant, 1790/2004). Uznanie czegoś za ładne lub dobre – w znacze­niu, jakie temu słowu nada­je Ernst Gom­brich (2005) – stanowi dogod­ny punkt wyjś­cia do poszuki­wa­nia uwarunk­owań klasy­fikacji rzeczy opartej na ich walo­rach estetycznych.

Potrze­ba wartoś­ciowa­nia este­ty­cznego i obcow­a­nia z pięknem jest także emanacją bio­log­icznie uwarunk­owanych mech­a­nizmów adap­ta­cyjnych, które pozwala­ją człowiekowi przetr­wać w złożonej, a nierzad­ko zagraża­jącej rze­czy­wistości. Jest ona prze­jawem freudowskiego popę­du życia (Eros), jako prze­ci­wwa­gi dla destruk­cyjnego popę­du śmier­ci (Tanatos). Pod poję­ciem wiz­ual­nie „ład­nego” kry­je się bowiem wiele kat­e­gorii, które odwołu­ją się do różnych modal­noś­ci zmysłowych jak, np.: „dobre”, „smakowite”, „bez­pieczne”, „kojące”, „uspoka­ja­jące”, „miłe”, „uwodzi­ciel­skie”, „pogodne”. Wszys­tkie te poję­cia mają zde­cy­dowanie pozy­ty­wną kono­tację. Oznacza­ją one takie stany umysłu, których szczegól­nie potrze­bu­je­my do życia, a zatem bez wąt­pi­enia muszą one mieć również moc­ne pod­stawy neurobiologiczne.

Jaka jest natu­ra tych sub­tel­nych mech­a­nizmów doświad­cza­nia i wartoś­ciowa­nia este­ty­cznego oglą­danych obrazów? Na jakich wymi­arach behaw­io­ral­nych (poz­naw­czych, emocjon­al­nych lub motywa­cyjnych) moż­na je opisać? Czy dają się one uch­wycić za pomocą wskaźników neu­rofizjo­log­icznych (oko­ru­chowych, elektroencefalo­graficznych, elek­tro­miograficznych) i neuro­obrazowania? Na grun­cie współ­czesnych nauk empirycznych, a zwłaszcza psy­chologii poz­naw­czej, neu­ro­bi­ologii i neu­rofizjologii dopiero się zaczy­na staw­iać te pyta­nia. Najczęś­ciej nie są to jeszcze dojrza­łe pyta­nia rozstrzyg­nię­cia, które leżą u pod­staw hipotez naukowych. Mają one raczej charak­ter eksplo­racyjny, tes­tu­ją­cy intu­ic­je wyrosłe na bardziej lub mniej speku­laty­wnych teo­ri­ach z obszaru este­ty­ki, antropologii, his­torii sztu­ki lub filozofii.

Doświadczenie i sąd estetyczny

Jed­nym z najważniejszych, pod­miotowych czyn­ników warunk­u­ją­cych sąd este­ty­czny jest doświad­cze­nie (przeży­cie) este­ty­czne. Jest ono reakcją na przed­miot per­cepcji o charak­terze przed-refleksyjnym i emocjon­al­nym, uprzedza­jącą refleksyjny sąd este­ty­czny. Według Jean-Marie Scha­ef­fera (2000), sąd este­ty­czny jest wyrazem uzgod­nienia wartoś­ci z przed­miotem przeży­cia estetycznego.

Cho­ci­aż rozróżnie­nie reakcji este­ty­cznych na: przeży­cie i sąd oraz porządek chrono­log­iczny tych reakcji (najpierw przeży­cie, a później sąd) są akcep­towane przez wielu teo­re­tyków este­ty­ki (Gołaszews­ka, 1984; Tatarkiewicz, 2009), w bada­ni­ach prowad­zonych na grun­cie psy­chologii lub neu­roeste­ty­ki rzad­ko są brane pod uwagę (Var­tan­ian i Goel, 2004a). W zde­cy­dowanej więk­szoś­ci ekspery­men­tów psy­cho­log­icznych, zadaniem ich uczest­ników jest doko­nanie oce­ny este­ty­cznej repro­dukcji dzieł sztu­ki, które w ogranic­zonym cza­sie są prezen­towane na mon­i­torze kom­put­era. Taka pro­ce­du­ra bardziej przy­pom­i­na testowanie spostrze­gaw­c­zoś­ci u adep­tów kursów prawa jazdy, niż kon­tem­plowanie dzieł sztu­ki w muzeum. Pod­sta­wowym warunk­iem przeży­cia este­ty­cznego jest bowiem swo­bod­ny czas kon­tak­tu z dziełem.

Okoruchowe wskaźniki procesów umysłowych

Celem badań prowad­zonych w naszym lab­o­ra­to­ri­um jest, m.in. poszuki­wanie oko­ru­chowych kore­latów doświad­czenia (przeży­cia) i sądu este­ty­cznego. Rejes­trac­ja ruchu gałek ocznych wyda­je się atrak­cyjnym narzędziem bada­nia pref­er­encji este­ty­cznych, ponieważ dostar­cza obiek­ty­wnych wskaźników strate­gii oglą­da­nia obiek­tów będą­cych przed­miotem oce­ny. Wszak mając zamknięte oczy nie może­my dokon­ać oce­ny este­ty­cznej obrazu, którego nigdy nie widzieliśmy. Z kolei, gdy mamy je otwarte, wów­czas porusza­my nimi, kon­cen­tru­jąc osie widzenia na różnych frag­men­tach oglą­danego dzieła i na tej pod­staw­ie dokonu­je­my jego oceny.

U podłoża bada­nia oko­ru­chowego leży założe­nie, że widz najczęś­ciej spoglą­da na te częś­ci obrazu, o których myśli, lub które mają dla niego jakieś szczególne znacznie. Również czas poświę­cany na oglą­danie tych frag­men­tów jest ważnym wskaźnikiem zain­tere­sowa­nia i głębokoś­ci przetwarza­nia danych sen­so­rycznych gro­mad­zonych pod­czas fik­sacji wzroku. Ogól­nie rzecz ujmu­jąc, para­me­try tra­jek­torii ruchu gałek ocznych są inter­pre­towane, jako wskaźni­ki pro­cesów umysłowych, których celem jest inte­grac­ja infor­ma­cji doty­czącej widzianej sce­ny, a także jej wartoś­ciowanie (Mas­saro, Savazzi, Di Dio, Freed­berg i in., 2012; Poole i Ball, 2005).

Przed­staw­ia­jąc w tym rozdziale wyni­ki ekspery­men­tu doty­czącego per­cepcji pięk­na, skon­cen­trowałem się na anal­izie danych doty­czą­cych cza­su, licz­by i miejsc fik­sacji wzroku na obrazach prezen­towanych osobom badanym i ich frag­men­tach, dłu­goś­ci i pręd­koś­ci sakad oraz częs­toś­ci sakad powrot­nych do miejsc już wcześniej oglą­danych, czyli tzw. regresji. Wskaźni­ki te dzielą się na dwie zasad­nicze grupy: fik­sac­je i sakady.

Fiksacje

Fik­sac­je (fix­a­tions) moż­na opisać za pomocą trzech para­metrów: cza­su, licz­by i częs­totli­woś­ci. Czas fik­sacji dzieli się na sumaryczny (całoś­ciowy) (fix­a­tion dura­tion total) i śred­ni lub prze­cięt­ny (fix­a­tion dura­tion average).

Sumaryczny czas fik­sacji stanowi ok. 90% całkowitego (glob­al­nego) cza­su oglą­da­nia obrazu, zatem najczęś­ciej inter­pre­tu­je się go jako ogól­ny wskaźnik zain­tere­sowa­nia nim lub wskaźnik trud­noś­ci w uzyski­wa­niu jed­noz­nacznej o nim infor­ma­cji per­cep­cyjnej (Hauland, 2003; Latimer, 1988; Mel­lo-Thoms, Nodine i Kun­del, 2002). Sumaryczny czas fik­sacji może odnosić się zarówno do całej przestrzeni obrazu, jak i do jej frag­men­tu. Jeśli się odnosi do niewielkiej częś­ci obrazu wów­czas określa się go jako spojrze­nie (gaze). Spo­jrze­nie jest najczęś­ciej wyko­rzysty­wanym wskaźnikiem uwa­gi wzrokowej, prezen­towanym graficznie na mapach uwa­gi (atten­tion­al map) lub inaczej, mapach ciepła (heat map) (Hoff­man, Grimes, Shon i Rao, 2007; Stell­mach, Nacke i Dachselt, 2011). To te wielo­bar­wne plamy nanie­sione na oglą­dany obraz. Wielokrot­nie wyko­rzysty­wałem ten sposób prezen­tacji danych, ilus­tru­jąc niek­tóre efek­ty omaw­iane w ramach niniejszej książki.

Z kolei śred­ni czas fik­sacji, będą­cy ilo­razem sumarycznego cza­su fik­sacji przez ich liczbę, jest wskaźnikiem wzmożonego zaan­gażowa­nia uwa­gi wzrokowej w dokład­ną eksplo­rację i inter­pre­tację obrazu lub jego frag­men­tu, a także głębokoś­ci przetwarza­nia danych sen­so­rycznych (Buswell, 1935; Duchows­ki, 2007; Gold­berg i Kot­val, 1999; Just i Car­pen­ter, 1976). Krót­sze śred­nie cza­sy fik­sacji są związane z bardziej złożony­mi, bogat­szy­mi w detale obraza­mi, w porów­na­niu do mniej złożonych, sła­biej oświ­et­lonych lub nieostrych (Duchows­ki, 2007; Mol­nar, 1981).

Intere­su­ją­cym wskaźnikiem eksplo­racji obrazu jest także czas, po jakim oglą­da­ją­ca go oso­ba po raz pier­wszy skieru­je wzrok na ten obszar, który z jak­iś powodów jest intere­su­ją­cy dla badacza. Jest tzw. czas do pier­wszej fik­sacji (time to first fix­a­tion on tar­get). Obszar, na który najszy­b­ciej kierowany jest wzrok obser­wa­to­ra od momen­tu rozpoczę­cia ekspozy­cji obrazu najpraw­dopodob­niej w najwięk­szym stop­niu speł­nia kry­te­ria zada­nia związanego z jego oglą­daniem. Ten ruch oczu jest prze­jawem mimowol­nej uwa­gi (Byrne, Ander­son, Dou­glass i Mates­sa, 1999).

Licz­ba fik­sacji (fix­a­tion count), podob­nie jak sumaryczny czas fik­sacji jest ogól­nym wskaźnikiem zain­tere­sowa­nia obrazem. Ist­nieje wyso­ka korelac­ja między tymi dwoma wskaźnika­mi: im więcej jest punk­tów fik­sacji, tym dłuższy jest ich całkow­ity czas. Licz­ba fik­sacji jest ważnym wskaźnikiem oglą­da­nia obrazu, zwłaszcza gdy mamy na uwadze nie tyle całą jego powierzch­nię, ile różne jej części.

Więk­sze skupi­e­nie punk­tów fik­sacji (clus­ter of fix­a­tions) na niewielkim obszarze obrazu, tzw. obszarze zainte­re­so­wania (area of inter­est; AOI) może oznaczać, albo wzrost trud­noś­ci w rozpoz­na­niu przed­staw­ionych na nim rzeczy (Jacob i Karn, 2003), albo szczegól­ną ważność tego obszaru dla uch­wyce­nia sen­su całej sce­ny przed­staw­ionej na obra­zie (Poole, Ball i Phillips, 2004). Im mniejszy jest obszar zain­tere­sowa­nia wyz­nac­zony przez liczbę i zagęszcze­nie punk­tów fik­sacji, tym bardziej dociek­li­we i ukierunk­owane jest przeszuki­wanie tego pola. I prze­ci­wnie, im bardziej rozpros­zone są punk­ty fik­sacji rozmieszc­zone na niewielkim obszarze, tym mniej ukierunk­owane jest jego oglą­danie (Cowen, Ball i Delin, 2002).

Odwrot­noś­cią śred­niego cza­su fik­sacji jest częs­totli­wość fik­sacji (fix­a­tion fre­quen­cy). Jest to ilo­raz licz­by fik­sacji (w odniesie­niu do całego obrazu lub wybranych obszarów zain­tere­sowa­nia) przez ich sumaryczny czas. Wyższa częs­totli­wość fik­sacji oznacza więk­szą liczbę anal­i­zowanych punk­tów w jed­nos­tce cza­su, np. w ciągu sekundy. Może być wskaźnikiem pobudzenia emocjon­al­nego wynika­jącego z wykony­wa­nia zada­nia pod presją cza­sową lub sil­nej potrze­by ziden­ty­fikowa­nia trud­nej do rozpoz­na­nia rzeczy w oglą­danym frag­men­cie obrazu.

Sakady

Dru­ga gru­pa para­metrów tra­jek­torii ruchu gałek ocznych odnosi się do sakad, czyli prze­sunięć osi widzenia z jed­nej pozy­cji na inną. Suma­ryczny czas sakad (sac­cade dura­tion total) stanowi pozostałe ok. 10% całkowitego cza­su oglą­da­nia obrazu, nato­mi­ast ich licz­ba (sac­cade count) jest rów­na licz­bie punków fik­sacji minus 1. Cza­sem do anal­iz statysty­cznych bierze się pod uwagę śred­ni czas sakad (sac­cade dura­tion aver­age), czyli ilo­raz sumarycznego cza­su sakad do ich liczby.

Cza­sy poje­dynczych sakad są o rząd wielkoś­ci krót­sze niż cza­sy fik­sacji i na ogół nie różnią się istot­nie między sobą. Jeżeli jed­nak stwierdza się między nimi jakieś różnice, to najczęś­ciej wynika­ją one z dys­tan­su, jaki dzieli dwa kole­jne punk­ty, które przeci­na oś widzenia. Właśnie odległość między kole­jny­mi punk­ta­mi fik­sacji wzroku jest najważniejszą charak­terystyką sakady. Nazy­wa się ją ampli­tudą sakady (sac­cade ampli­tude) i najczęś­ciej jest anal­i­zowana jej wartość śred­nia (sac­cade ampli­tude aver­age). Jest to miara strate­gii przeszu­ki­wania sce­ny wiz­ual­nej (scan­path strategy).

Wolf­gang H. Zange­meis­ter, Kei­th R. Sher­man i Lawrence Stark (1995) reje­strowali ruch gałek ocznych ekspertów w dziedzinie sztu­ki i laików, pod­czas oglą­da­nia przez nich obrazów real­isty­cznych i abstrak­cyjnych. Sakady zostały przez nich podzielone na glob­alne (dłuższe niż 1,6°) i lokalne (krót­sze niż 1,6°). Okaza­ło się, że eksper­ci znacznie częś­ciej korzys­tali z glob­al­nych strate­gii przeszuki­wa­nia obrazów, nato­mi­ast laicy – z lokalnych.

Obie strate­gie przeszuki­wa­nia sce­ny wiz­ual­nej (glob­al­na i lokalna) mogą być moty­wowane „odd­ol­nie” lub „odgórnie” (Mas­saro, Savazzi, Di Dio, Freed­berg i in., 2012). Odd­ol­na strate­gia (bot­tom-up) przeszuki­wa­nia pola per­cep­cyjnego opiera się na struk­tu­ral­nych cechach obrazu takich jak, np. kon­trasty, bar­wy lub kom­pozy­c­ja. To one przy­cią­ga­ją wzrok obser­wa­to­ra i kon­cen­tru­ją na sobie jego uwagę. Lau­rent Itti i Christof Koch (2001) wykaza­li, że „odd­ol­na” wyrazis­tość wiz­ual­na (visu­al salience) różnych frag­men­tów obrazu może w istot­nym stop­niu przy­czynić się do uksz­tał­towa­nia ścież­ki skanowa­nia (scan­path), czyli sumarycznej dłu­goś­ci wszys­t­kich sakad (scan­path lenght), a tym samym pośred­nio wpły­wać na ich ampli­tudę. Odd­ol­nie moty­wowane strate­gie są pon­ad­to bardziej charak­terysty­czne dla now­icjuszy w dziedzinie, której doty­czy dana sce­na wiz­ual­na, niż dla ekspertów (Humprey i Under­wood, 2009).

Z kolei odgór­na strate­gia (top-down) przeszuki­wa­nia pola per­cep­cyjnego w więk­szym stop­niu jest sterowana wiedzą i nastaw­ie­niem obser­wa­to­ra na eksplo­rację obrazu, ze wzglę­du na jakieś pytanie lub w celu wery­fikacji hipotezy. Strate­gie odgórne są częś­ciej stosowane przez ekspertów w dziedzinie, której doty­czy obraz, niż przez now­icjuszy (Humprey i Under­wood, 2009).

Do anal­iz danych oku­lo­graficznych bierze się także pod uwagę częs­tość tzw. sakad powrot­nych (regres­sive sac­cades) lub krócej – regresji (regres­sions). Regres­je wyraża­ją się poprzez wielokrotne przenosze­nie osi widzenia na oglą­dany już wcześniej frag­ment sce­ny wiz­ual­nej (Sib­ert, Gok­turk i Lavine, 2000). Ich częs­tość wskazu­je na ponowną potrze­bę eksplo­racji tego obszaru. Powo­dem regresji najczęś­ciej są trud­noś­ci z odczy­taniem sen­su zawartego w tym frag­men­cie obrazu, ze wzglę­du na jego niejed­noz­naczność wizualną.

Regres­je obser­wu­je się zwłaszcza pod­czas wykony­wa­nia przez oso­by badane zadań wyma­ga­ją­cych sek­wen­cyjnego przenoszenia wzroku w jed­nym kierunku jak, np. pod­czas czy­ta­nia. Oso­by, które słabo czy­ta­ją mają znacznie więcej sakad powrot­nych niż oso­by, które czy­ta­ją bard­zo dobrze (Rayn­er, 1975; Rayn­er i Pol­lat­sek, 1989; Rayn­er, Slat­tery i Belanger, 2010).

Pytania badawcze

Po tym krótkim omówie­niu para­metrów ruchów gałek ocznych, chci­ałbym przed­staw­ić wyni­ki jed­nego z badań prowad­zonych w naszym lab­o­ra­to­ri­um. Jego celem było ustal­e­nie, czy i jakie są różnice między wskaźnika­mi oko­ru­chowy­mi pod­czas oglą­da­nia obrazów klasy­fikowanych przez oso­by badane jako piękne i jako – nie-piękne (to nie znaczy brzy­d­kie, ale nie należące do kat­e­gorii obrazów pięknych). W znacznym stop­niu bada­nia te miały charak­ter eksplo­racyjny ponieważ nie prowad­zono dotąd ekspery­men­tów oku­lo­graficznych, w których anal­iza pref­er­encji este­ty­cznych była prowad­zona z uwzględ­nie­niem podzi­ału na doświad­cze­nie (przeży­cie) i sąd estetyczny.

Motywacją do pod­ję­cia tych badań było też poszuki­wanie odpowiedzi na pytanie, czy akty­wność oko­ru­chowa, towarzyszą­ca przeży­ciu este­ty­czne­mu (oper­a­cyjnie zdefin­iowane­mu, jako swo­bodne oglą­danie obrazów) różni się od akty­wnoś­ci oko­ru­chowej pod­czas wydawa­nia sądów estetycznych.

Kilka słów o metodzie

Ekspery­ment, o którym będzie mowa w następ­nym rozdziale, był przeprowad­zony w akusty­cznie izolowanym studiu w Lab­o­ra­to­ri­um Psy­choneu­rofizjo­log­icznym przy Kat­e­drze Psy­chologii Ekspery­men­tal­nej KUL. Do pomi­aru ruchów gałek ocznych został zas­tosowany oku­lo­graf SMI iView X Hi Speed o częs­totli­woś­ci próbkowa­nia 1250 Hz, latencji 0,5 milisekundy i rozdziel­czoś­ci 0,01°. Bodźce były prezen­towane na mon­i­torze 23″ Apple Cin­e­ma HD Dis­play (1920 x 1200 pik­seli) z odległoś­ci 60 cm od oczu osób badanych (co odpowia­da 28,65° kąta pola widzenia). Oso­by badane udzielały odpowiedzi za pomocą klaw­iatu­ry Ergodex DX1 o zmi­en­nym układzie przycisków.

Pro­ce­dury wyświ­et­la­nia bodźców oraz rejes­tracji danych oko­ru­chowych i behaw­io­ral­nych napisał Paweł Augustynow­icz w pro­gramie E‑Prime v. 2.0. Anal­izę danych behaw­io­ral­nych i oku­lo­graficznych przeprowadz­iłem za pomocą pro­gramów OGAMA v. 4.0, BeGaze (dla iView X SMI) oraz paki­etu statysty­cznego STATISTICA v. 9.0, głównie za pomocą anal­izy wari­ancji. Ekspery­men­ty w lab­o­ra­to­ri­um kon­trolowała Bib­ian­na Bałaj. Bada­nia były anon­i­mowe, a oso­by biorące w nich udzi­ał nie otrzymy­wały z tego tytułu żad­nych dodatkowych gratyfikacji.

Ekspery­ment składał się z dwóch bezpośred­nio następu­ją­cych po sobie częś­ci. W pier­wszej, oso­by badane były pros­zone o obe­jrze­nie zestawu kilkudziesię­ciu portretów z kolekcji Muzeum Pałac w Wilanowie. Obrazy były eksponowane w kole­jnoś­ci losowej, usta­lanej odd­ziel­nie dla każdej oso­by badanej. Czas ekspozy­cji obrazów nie był ogranic­zony. Oso­ba badana mogła się przyglą­dać każde­mu dziełu tak dłu­go, jak chci­ała. Żeby obe­jrzeć następ­ny obraz naciskała odpowied­ni przy­cisk na klawiaturze.

W celu standaryza­cji sytu­acji badaw­czej, przed pier­wszą częś­cią ekspery­men­tu oso­by badane otrzymy­wały instrukcję uwrażli­wia­jącą je na oglą­danie obrazów w taki sposób, aby po obe­jrze­niu całej kolekcji mogły wskazać na te, które uważa­ją za szczegól­nie piękne. Zgod­nie z instrukcją, oso­by badane dowiady­wały się, że Muzeum Pałac w Wilanowie przy­go­towu­je się do między­nar­o­dowej kon­fer­encji, poświę­conej najpiękniejszym portre­tom z włas­nej kolekcji. Zgod­nie z kon­cepcją orga­ni­za­torów, kon­fer­encji ma towarzyszyć wys­tawa obrazów wybranych ze wzglę­du na najwyższe walo­ry este­ty­czne. O wskazanie tych obrazów popros­zono nie tylko his­to­ryków sztu­ki i muzeal­ników, ale również sze­rok­ie grono odbior­ców sztu­ki. Te bada­nia mają właśnie służyć wyłonie­niu 8–10 najpiękniejszych dzieł z kolekcji.

Wprowadze­nie w pier­wszej częś­ci ekspery­men­tu pełnej swo­body cza­sowej oraz instrukc­ja nastaw­ia­ją­ca na oglą­danie obrazów pod kątem ich walorów este­ty­cznych stwarza­ły osobom badanym okazję do spon­tan­icznego przeży­cia o charak­terze este­ty­cznym. Nie tylko nie musi­ały wykony­wać zadań pod presją cza­su, ale co więcej miały przeko­nanie o wysok­iej wartoś­ci włas­nej oce­ny, nieza­leżnie od jakichkol­wiek norm społecznych, czyichś przekon­ań lub mody, które mogły­by nań wpływać.

W drugiej częś­ci ekspery­men­tu, ponown­ie były prezen­towane obe­jrzane już wcześniej obrazy w losowej kole­jnoś­ci. Tym razem oso­by badane miały za zadanie zde­cy­dować czy włączyły­by dany obraz do listy najpiękniejszych, czy nie. Swo­ją decyzję syg­nal­i­zowały poprzez naciśnię­cie odpowied­niego przy­cisku na klaw­iaturze. W tej częś­ci wyrażały one wprost swo­ją ocenę dzieła pod wzglę­dem este­ty­cznym. Podob­nie, jak w poprzed­niej, również i w tej fazie nie ogranicza­l­iśmy cza­su ekspozy­cji obrazu. Pod­czas obu częś­ci wszys­t­kich ekspery­men­tów reje­strowany był ruch gałek ocznych, czas reakcji i decyz­je osób badanych, odnośnie do wszys­t­kich prezen­towanych obrazów.

WILANOWSKIE PORTRETY

Dlaczego portrety?

Portret jest jed­ną z najs­tarszych form przed­staw­ia­nia ludzi na obrazach lub w formie rzeźb (Freed­berg, 2005; Zuf­fi, 2001). Z per­cep­cyjnego punk­tu widzenia przed­staw­ie­nie na obra­zie innego człowieka, a zwłaszcza jego twarzy ma podob­ny sta­tus, jak oglą­danie jej „na żywo”. Twarz człowieka jest bodaj najsil­niejszym bodźcem wzrokowym, który kon­cen­tru­je na sobie uwagę w stop­niu nieporówny­wal­nie więk­szym, niż jakikol­wiek inny ele­ment sce­ny wiz­ual­nej. Zjawisko to opisał już w lat­ach 30. XX wieku Guy Thomas Buswell, przed­staw­ia­jąc wyni­ki badań oku­lo­graficznych w swo­jej klasy­cznej pra­cy: How peo­ple look at pic­tures (1935). Celem prowad­zonych przez niego badań było odkrycie praw­idłowoś­ci rządzą­cych rucha­mi gałek ocznych pod­czas oglą­da­nia obrazów o różnej treś­ci. Twarze na obrazach nazy­wał on głów­nymi obszara­mi zain­tere­sowa­nia (prin­ci­pal cen­ters of interest).

Wyni­ki pio­nier­s­kich anal­iz Buswella były później wielokrot­nie potwierdzane w bada­ni­ach, w których jako mate­ri­ał bodź­cowy stosowano obrazy przed­staw­ia­jące ludzkie twarze (Land, Tatler, 2009; Yarbus, 1967). Efekt był zawsze ten sam. Nieza­leżnie od tego czy portre­towane oso­by były ładne czy brzy­d­kie, nieza­leżnie od tech­ni­ki malarskiej, za pomocą której zostały przed­staw­ione, zawsze kon­cen­trowały na sobie uwagę widzów jako pier­wsze i w najwięk­szym stop­niu, w porów­na­niu do wszys­t­kich innych ele­men­tów przed­staw­ionej sceny.

Staw­ia­jąc pytanie o to, w jaki sposób ludzie oglą­da­ją obrazy zaw­ier­a­jące wiz­erun­ki ludzi nie intere­sowało mnie zatem to, czy ich twarze są ładne czy brzy­d­kie. Przede wszys­t­kich chci­ałem się dowiedzieć czy pod­czas oglą­da­nia obrazów oce­ni­anych w całoś­ci jako piękne, oso­by badane porusza­ją oczy­ma, w taki sam sposób, jak pod­czas oglą­da­nia obrazów, które oce­ni­a­ją znacznie niżej pod wzglę­dem ich walorów este­ty­cznych. Oczy­wiś­cie nie omieszkałem również sprawdz­ić czy twarze na obrazach oce­ni­anych, jako piękne są oglą­dane podob­nie, jak twarze na obrazach nie-pięknych. Okaza­ło się, że tak, ludzie poświę­ca­ją twar­zom portre­towanych osób równie dużo uwa­gi, bez wzglę­du na to, czy są one ładne czy nie.

Oshin Var­tan­ian i Vin­od Goel (2004b) stwierdzili, istot­ną korelację pomiędzy cza­sem oglą­da­nia obrazów a pref­er­encją este­ty­czną. Ludzie dłużej oglą­da­ją obrazy piękniejsze. Potwierdza­ją to także wyni­ki innych badań (Hauland, 2003; Latimer, 1988; Mel­lo-Thoms, Nodine i Kun­del, 2002). Jeżeli zatem czas, jaki poświę­ca­ją na oglą­danie twarzy jest podob­ny nieza­leżnie od tego czy są one ładne czy brzy­d­kie, to na co jeszcze go poświę­ca­ją oglą­da­jąc obrazy, o których twierdzą, że są piękne? Tym, co najbardziej intere­sowało mnie w tych bada­ni­ach, to poszuki­wanie oko­ru­chowych kore­latów doświad­czenia este­ty­cznego i wieńczącego go sądu este­ty­cznego pod­czas oglą­da­nia całych obrazów, których ele­mentem były twarze portre­towanych osób.

Bodźce z wilanowskiej kolekcji i osoby badane

Muzeum Pałac w Wilanowie gro­madzi zbio­ry dzieł sztu­ki związane z miejscem i osoba­mi, które ksz­tał­towały jego wiz­erunek przez pon­ad trzys­ta lat. Więk­szą część kolekcji stanow­ią portre­ty i one też zostały wybrane jako bodźce do niniejszych badań. Na prośbę skierowaną do kierown­ict­wa Muzeum otrzy­małem zestaw pon­ad 50 wysoko­rozdziel­czych repro­dukcji obrazów, które zostały wybrane przez pracu­ją­cych w muzeum his­to­ryków sztu­ki, jako najbardziej wartoś­ciowe. Obrazy te zostały namalowane w XVI, XVII i XVIII wieku i wszys­tkie przed­staw­iały, co najm­niej jed­ną osobę.

Po odrzuce­niu kilku­nas­tu obrazów ze względów tech­nicznych lub na których znalazły się znane postaci, np. król Jan III Sobies­ki, ostate­cznie zde­cy­dowałem się na 32 repro­dukc­je. Obrazy te zostały umieszc­zone na szarych plan­szach i wyrów­nane ze wzglę­du na wysokość, nieza­leżnie od ich rzeczy­wistych wymi­arów (ryc. 162 A i B).

Ryci­na 162 A. Przykład­owa plan­sza z wilanowskim portretem wyko­rzys­tana w bada­ni­ach. Marceli Bac­cia­rell, Portret Izabeli Lubomirskiej (1757). Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, Warsza­wa [139 x 101 cm]

Ryci­na 162 B. Przykład­owa plan­sza z wilanowskim portretem wyko­rzys­tana w bada­ni­ach. Hyacinthe Rigaud, Portret Kon­stan­tego Władysława Sobieskiego (1696). Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, Warsza­wa [112,5 x 89 cm]
Do udzi­ału w bada­ni­ach zostały zapros­zone 24 oso­by (14 kobi­et i 10 mężczyzn) w wieku od 17 do 30 lat (M = 24, SD = 4,19) z poprawną ostroś­cią widzenia lub sko­ry­gowaną do nor­mal­nej. Żad­na z tych osób nie upraw­iała sztuk plas­ty­cznych, nie miała wyk­sz­tałce­nia artysty­cznego, ani wyk­sz­tałce­nia z zakre­su his­torii sztu­ki. Ich zain­tere­sowanie malarst­wem moż­na określić jako typowe w odniesie­niu do więk­szoś­ci osób zwiedza­ją­cych muzea.

Portrety piękne i nie-piękne

Zgod­nie z pro­ce­durą opisaną we wprowadze­niu do tego rozdzi­ału, w drugiej częś­ci ekspery­men­tu oso­by badane wskazy­wały na te obrazy, które uważały za najpiękniejsze z obe­jrzanej kolekcji. Nie decy­dowały o tym wtedy, gdy oglą­dały je w pier­wszej częś­ci, tylko po zapoz­na­niu się z wszys­tki­mi. Dzię­ki temu mogły dokon­ać oce­ny z uwzględ­nie­niem kon­tek­stu całej ekspozy­cji. Wskaźnikiem wartoś­ci este­ty­cznej każdego obrazu była częs­tość, z jaką był on wskazy­wany przez wszys­tkie oso­by badane, jako piękny. Oso­by badane nie miały ograniczeń, co do licz­by wybier­anych obrazów.

Na pod­staw­ie zare­je­strowanych w drugiej częś­ci ekspery­men­tu ocen este­ty­cznych, wszys­tkie obrazy zostały podzielone na cztery kat­e­gorie (po 8 obrazów w każdej). W kat­e­gorii A znalazły się te obrazy, które najczęś­ciej były wskazy­wane przez oso­by badane, jako najpiękniejsze. W kat­e­gorii B i C znalazły się te, które były rzadziej wybier­ane ze wzglę­du na swo­je walo­ry este­ty­czne, nato­mi­ast w kat­e­gorii D znalazły się te obrazy, które najrzadziej były wskazy­wane jako piękne.

Na ryc. 163 A i B oraz ryc. 164 A i B przed­staw­iam obrazy zak­lasy­fikowane tylko do dwóch skra­jnych kat­e­gorii, czyli A (piękne) i D (nie-piękne). Obrazów zak­wal­i­fikowanych do kat­e­gorii D byna­jm­niej nie moż­na uznać za brzy­d­kie lub całkowicie pozbaw­ione wartoś­ci este­ty­cznej. Dlat­ego też uży­wam wobec nich określe­nia „nie-piękne”, a nie „brzy­d­kie” lub „pozbaw­ione walorów este­ty­cznych”. Numery pod każdym obrazem wskazu­ją na jego wartość este­ty­czną wśród wszys­t­kich, trzy­dzi­es­tu dwóch obrazów. Numer (1) oznacza obraz, który najczęś­ciej był wskazy­wany przez oso­by badane, jako piękny, a numer (32) – najrzadziej.

Ryci­na 163 A. Kat­e­go­ria este­ty­cz­na A. (1) Angel­i­ca Kauff­mann, Portret Krystyny Potock­iej (1783/ 1784) [155 x 113 cm] , (2) Pom­peo Giro­lamo Batoni, Apol­lo i dwie muzy (po 1741) [122 x 90 cm], (3) Warsz­tat rodziny Tin­toret­tów (?), Apo­teoza sen­a­to­ra weneck­iego (kon. XVI w.) [175,6 x 174,7 cm], (4) Jan Gos­saert zw. Mabuse, Madon­na z Dzieciątkiem (ok. 1533?) [94 x 68 cm]. Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, Warszawa
Ryci­na 163 B. Kat­e­go­ria este­ty­cz­na A. (5) Jacques Loius David, Portret kon­ny Stanisława Kost­ki Potock­iego (1781) [304 x 218 cm], (6) Domeni­co Zampieri zw. Domenichi­no, Anioł Stróż (1615–1641?) [132 x 100 cm], (7) Pom­peo Giro­lamo Batoni, Portret Izabeli Potock­iej jako Poli­hym­ni (1780) [65 x 53 cm], (8) Anton Graff, Portret Stanisława Kost­ki Potock­iego (1785) [68 x 55 cm]. Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, Warszawa
Ryci­na 164 A. Kat­e­go­ria este­ty­cz­na D. (25) Jerzy Eleuter Szy­monow­icz-Siemigi­nows­ki, Portret królowej Marii Kaz­imiery Sobieskiej z córką Teresą Kune­gundą (1690) [160 x 123,5 cm], (26) Malarz niez­nany, Portret kon­ny Marii Kaz­imiery Sobieskiej (ok. 1696) [51 x 40,8 cm], (27) Bartłomiej Stro­bel, Portret Władysława Domini­ka Zasławskiego-Ostro­goskiego (1635) [112 x 84 cm], (28) Nieokreślony malarz pol­s­ki, Rodz­i­na Sieni­aws­kich (po 1724) [106 x 144 cm]. Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, Warszawa

Ryci­na 164 B. Kat­e­go­ria este­ty­cz­na D. (29) Malarz nieokreślony, Portret królewicza Władysława Zyg­mun­ta Wazy IV (ok. 1626) [? x ? cm], (30) Malarz niez­nany, Elż­bi­eta Sieni­awska jako Min­er­wa (przed 1725) [141 x 110 cm], (31) Gio­van­ni de Monte, Portret Sebas­tiana Lubomirskiego (2 poł. XVI w.) [176 x 115 cm], (32) Malarz niez­nany, Portret tru­mi­en­ny Zyg­mun­ta Tarły (koniec XVII w) [? x ? cm]. Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, Warszawa
Podzi­ał obrazów na kat­e­gorie stanowi pod­stawę do porów­na­nia zachowań osób badanych ze wzglę­du na czas, jaki poświę­cały na ich oglą­danie oraz towarzyszące oglą­da­niu ruchy gałek ocznych, zarówno pod­czas pier­wszej, jak i drugiej częś­ci ekspery­men­tu. Wszys­tkie anal­izy statysty­czne zgro­mad­zonych danych były prowad­zone z uwzględ­nie­niem obrazów należą­cych do wszys­t­kich czterech kategorii.

Globalny czas poświęcony na oglądanie obrazów

Po podzie­le­niu obrazów na cztery kat­e­gorie sprawdz­iłem, czy oso­by badane poświę­cały im równie dużo cza­su na oglą­danie. Intere­sowało mnie również to, ile cza­su badani potrze­bu­ją na oglą­danie obrazów w pier­wszej częś­ci ekspery­men­tu, a ile na pode­j­mowanie decyzji o ich walo­rach este­ty­cznych w drugiej częś­ci. W tym celu przeprowadz­iłem anal­izę wari­ancji ano­va z pow­tarzanym pomi­arem w zakre­sie zmi­en­nej faza (I, II) i kat­e­go­ria (A, B, C, D) dla glob­al­nego cza­su oglą­da­nia obrazów. W celu nor­mal­iza­cji rozkładu danych cza­sy reakcji zostały pod­dane trans­for­ma­cji logarytmicznej.

Przede wszys­tkim okaza­ło się, że nieza­leżnie od kat­e­gorii obrazów, czas poświę­cony na ich oglą­danie w pier­wszej częś­ci ekspery­men­tu był czterokrot­nie dłuższy niż w drugiej częś­ci [F(1, 21) = 195,08; p < 0,001; η2 = 0,90; MFaza I = 9,13 s oraz MFaza II = 2,39 s]. Okaza­ło się również, że między cza­sem poświę­conym na oglą­danie obrazów a ich pref­er­encją este­ty­czną zachodzi niemal pros­tolin­iowa zależność: najdłużej oso­by badane oglą­dały te obrazy, które w następ­nej fazie ekspery­men­tu oceniły jako najpiękniejsze, nieco krócej te, którym rzadziej przyp­isy­wały wysok­ie walo­ry este­ty­czne i najkrócej te, które najrzadziej wskazy­wały, jako piękne [F(3, 63) = 4,90; p < 0,004; η2 = 0,19].

Co ciekawe efekt ten ujawnił się szczegól­nie wyraźnie w fazie I [F(3, 63) = 10,17; p < 0,001; η2 = 0,33; ryc. 165]. Oczy­wiś­cie różni­ca między glob­al­nym cza­sem oglą­da­nia obrazów należą­cych do kat­e­gorii A i D była statysty­cznie istot­na [HSD Tukeya, p < 0,001]. Z kolei w fazie II różnice między kat­e­go­ri­a­mi okaza­ły się nieis­totne [F(3, 63) = 2,19; p < 0,098]. Oznacza to, że ilość cza­su poświę­canego na oglą­danie obrazu w celu wyda­nia o nim sądu este­ty­cznego jest nieza­leż­na od tego, czy się ten obraz podo­ba, czy nie.

Ryci­na 165. Czas oglą­da­nia obrazów należą­cych do różnych kat­e­gorii estetycznych

Liczba i sumaryczny czas fiksacji wzroku na obrazach

Niespeł­na 86% cza­su oglą­da­nia obrazów eksponowanych w ekspery­men­cie pochłonęły fik­sac­je wzroku na różnych jego częś­ci­ach. Nie ma zatem nic dzi­wnego w tym, że między sumarycznym cza­sem fik­sacji wzroku na obrazach należą­cych do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych zachodzi ana­log­icz­na zależność, jak między glob­al­nym cza­sem oglą­da­nia tych obrazów a ich oceną este­ty­czną. Podob­nie, jak w odniesie­niu do glob­al­nego cza­su oglą­da­nia obrazów, również dla sumarycznego cza­su fik­sacji wzroku na całych obrazach została przeprowad­zona anal­iza wari­ancji ano­va z pow­tarzanym pomi­arem w zakre­sie dwóch zmi­en­nych: faza (I, II) i kat­e­go­ria (A, B, C, D).

Okaza­ło się, że sumaryczny czas fik­sacji wzroku pod­czas oglą­da­nia obrazów w pier­wszej fazie bada­nia był niewspółmiernie dłuższy, niż pod­czas pode­j­mowa­nia decyzji este­ty­cznej w fazie II [F(1, 18) = 145,86; p < 0,001; η2 = 0,89]. Potwierdz­iła się również zależność między dłu­goś­cią sumarycznego cza­su fik­sacji wzroku na obrazach w pier­wszej częś­ci ekspery­men­tu a pref­er­encją este­ty­czną wyrażoną wobec nich, w drugiej częś­ci. Czas fik­sacji oczu na obra­zie był tym dłuższy, im wyższa była jego oce­na este­ty­cz­na [F(3, 60) = 10,43; p < 0,001; η2 = 0,34]. Również różni­ca między sumaryczną dłu­goś­cią cza­su fik­sacji wzroku na obrazach należą­cych do kat­e­gorii A i D była statysty­cznie istot­na [HSD Tukeya, p < 0,001]. Podob­nie, jak w odniesie­niu do glob­al­nego cza­su oglą­da­nia obrazów w II fazie bada­nia, również nie wys­tąpił efekt zmi­en­nej KA­TE­GORIA w odniesie­niu do sumarycznego cza­su fik­sacji [F(3, 57) = 1,76; p = 0,165], a czas fik­sacji na obrazach należą­cych do kat­e­gorii A i D był niemal iden­ty­czny [HSD Tukeya, p = 0,99].

Drugim, obok sumarycznego cza­su fik­sacji wzroku, ogól­nym para­me­trem charak­teryzu­ją­cym ruch gał­ki ocznej jest licz­ba punk­tów fik­sacji na anal­i­zowanym obra­zie. Podob­nie, jak sumaryczny czas fik­sacji, również licz­ba punk­tów fik­sacji jest wysoko sko­relowana z glob­al­nym cza­sem oglą­da­nia obrazu. Z tego też powodu licz­ba punk­tów fik­sacji pod­czas fazy I (oglą­da­nia) była znaczą­co więk­sza niż licz­ba punk­tów fik­sacji pod­czas fazy II (oce­ny) [F(1, 21) = 50,91; p < 0,001; η2 = 0,74]. Również, pod­czas oglą­da­nia obrazów w pier­wszej częś­ci ekspery­men­tu oso­by badane częś­ciej fik­sowały wzrok na obrazach należą­cych do wyższych kat­e­gorii este­ty­cznych niż do niższych [F(3, 60) = 10,55; p < 0,001; η2 = 0,35]. Różni­ca między liczbą punk­tów fik­sacji pod­czas swo­bod­nego oglą­da­nia obrazów należą­cych do kat­e­gorii A i D była statysty­cznie istot­na [HSD Tukeya, p < 0,001].

W drugiej częś­ci ekspery­men­tu, w której oso­by badane dokony­wały oce­ny este­ty­cznej, pojaw­ił się nato­mi­ast intere­su­ją­cy efekt, którego nie stwierdz­iłem w anal­izie glob­al­nego cza­su oglą­da­nia obrazu. Otóż w tej fazie bada­nia wys­tąpiły istotne różnice w licz­bie fik­sacji wzroku na obrazach należą­cych do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych [F(3, 63) = 3,25; p = 0,027; η2 = 0,13; ryc. 166]. Na ten efekt nie wpłynęła jed­nak różni­ca między kat­e­gorią A i D, którą jak dotąd stwierdza­łem w odniesie­niu do cza­sów oglą­da­nia obrazów w fazie I, ale różni­ca między kat­e­go­ri­a­mi B i D (HSD Tukeya, p = 0,018). Najwięcej punk­tów fik­sacji pojaw­iło się na obrazach należą­cych do kat­e­gorii B, czyli nie najpiękniejszych, ale tych, których przy­należność do kat­e­gorii A mogła być dla osób badanych szczegól­nie trud­na. Wzrost licz­by punk­tów fik­sacji na obrazach należą­cych do tej kat­e­gorii naj­praw­dopodobniej był związany z niepewnoś­cią osób badanych odnośnie do ich wartoś­ci este­ty­cznej. Zostały one postaw­ione wobec koniecznoś­ci pod­ję­cia decyzji i wolały raz jeszcze „rzu­cić okiem” na więcej ele­men­tów na tych obrazach, żeby pod­jąć właś­ci­wą decyzję. Ana­log­iczny, choć nieis­tot­ny statysty­cznie wynik pojaw­ił się również w odniesie­niu do sumarycznego cza­su fiksacji.

Ryci­na 166. Licz­ba punk­tów fik­sacji na obrazach należą­cych do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych pod­czas ich oce­ny este­ty­cznej (faza II)

Para­metr licz­by punk­tów fik­sacji moż­na również wyraz­ić za pomocą czę­sto­tliwości fik­sacji, który oznacza liczbę punk­tów fik­sacji w ciągu jed­nej sekundy. Okazu­je się, że w odniesie­niu do wszys­t­kich kat­e­gorii, częs­totli­wość fik­sacji pod­czas oce­ny este­ty­cznej w drugiej fazie ekspery­men­tu jest znacznie więk­sza niż pod­czas oglą­da­nia obrazów w fazie I [F(1,18) = 15,63; p < 0,001; η2 = 0,47]. Inny­mi słowy, pod­czas oce­ny este­ty­cznej obrazu znacznie wzras­ta akty­wność oko­ru­chowa. Nie stwierd­zono nato­mi­ast różnic w zakre­sie częs­totli­woś­ci fik­sacji w odniesie­niu do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych, zarówno w fazie I, jak i II. Ten wynik potwierdza przed­staw­ioną inter­pre­tację doty­czącą więk­szej licz­by fik­sacji w kat­e­gorii B w fazie II. Pode­j­mowa­niu decyzji doty­czącej wartoś­ci este­ty­cznej obrazu towarzyszy wzmożona akty­wność oko­ru­chowa będą­ca wynikiem nieco pod­wyżs­zonego pobudzenia emocjonalnego.

Jeszcze jed­nym wskaźnikiem związanym z fik­sac­ja­mi wzroku na obra­zie jest śred­nia dłu­gość cza­su fik­sacji. Jest ona ilo­razem sumarycznego cza­su fik­sacji przez ich liczbę. Ten wskaźnik jest szczegól­nie intere­su­ją­cy ze wzglę­du na ocenę poziomu głębokoś­ci przetwarza­nia danych sen­so­rycznych. Okaza­ło się jed­nak, że śred­ni czas fik­sacji był mniej więcej taki sam w pier­wszej i w drugiej fazie ekspery­men­tu [F(1, 21) = 3,48; p = 0,076], a także w odniesie­niu do wszys­t­kich kat­e­gorii este­ty­cznych, zarówno pod­czas ich swo­bod­nego oglą­da­nia obrazów [F(3, 63) = 0,56; p = 0,644], jak i w fazie ich oce­ny este­ty­cznej [F(3, 63) = 0,21; p = 0,887]. Oczy­wiś­cie różnice między skra­jny­mi kat­e­go­ri­a­mi este­ty­czny­mi w obu fazach ekspery­men­tu także były nieis­totne statysty­czne [HSD Tukeya, faza I – p = 0,999 i faza II – p = 0,930]. Inny­mi słowy, poziom zaan­gażowa­nia w przetwarzanie danych reje­strowanych przez siatków­ki oczu osób badanych był mniej więcej taki sam, nieza­leżnie od fazy ekspery­men­tu i kat­e­gorii, do której należały oglą­dane obrazy.

Jak się wzrok błąkał po portretach pięknych, a jak po nie-pięknych?

Drugą grupę para­metrów tra­jek­torii ruchu gałek ocznych stanow­ią sakady. Ich celem jest prze­sunię­cie osi widzenia z jed­nego frag­men­tu obrazu na inny. Sakkady są mier­zone za pomocą jed­nos­tek dłu­goś­ci, np. pik­seli zna­j­du­ją­cych się między dwoma punk­ta­mi fik­sacji lub milimetrów, albo za pomocą stop­ni kątowych. Odległość między dwoma punk­ta­mi fik­sacji nazy­wa się ampli­tudą sakady. Z kolei suma wszys­t­kich ampli­tud sakad zare­je­strowanych pod­czas oglą­da­nia całego obrazu wyz­nacza dłu­gość ścież­ki skano­wa­nia. Od tego para­metru zacznę omaw­ian­ie tra­jek­torii ruchu gałek ocznych, pod­czas oglą­da­nia wilanows­kich portretów.

Ze wzglę­du na znacznie więk­szą ilość cza­su poświę­conego na oglą­danie obrazów w pier­wszej częś­ci ekspery­men­tu zrozu­mi­ałe jest, że w tej fazie oczy osób badanych „przemierza­ły” znacznie dłuższą drogę, niż w fazie II. Tę oczy­wistą intu­icję potwierdza­ją wyni­ki anal­izy wari­ancji [F(1, 21) = 192,00; p < 0,001; η2 = 0,90], w której, podob­nie, jak poprzed­nio zmi­en­ny­mi nieza­leżny­mi była faza (I i II) i kat­e­go­ria (A, B, C, D), ale tym razem zmi­en­ną zależną była dłu­gość ścież­ki skanowa­nia wyrażona za pomocą log­a­ryt­mów licz­by pik­seli ekra­nowych, które dzieliły kole­jne punk­ty fik­sacji. Stosowanie przek­sz­tałce­nia log­a­ryt­micznego w odniesie­niu do różnych para­metrów ruchów gałek ocznych nie tylko nor­mal­izu­je ich rozkład, ale przede wszys­tkim znaczą­co niwelu­je różnice indy­wid­u­alne między osoba­mi badany­mi, dzię­ki czemu zwięk­sza wewnętrzną homogeniczność porówny­wanych grup.

Okaza­ło się również, że całkowi­ta dłu­gość ścież­ki skanowa­nia obrazu była zależ­na od tego, do której kat­e­gorii ów obraz należał [F(3, 63) = 7,35; p < 0,001; η2 = 0,26; ryc. 167]. Różnice między kat­e­go­ri­a­mi A i C oraz B i C były statysty­cznie istotne [HSD Tukeya, odpowied­nio, p < 0,006 i p < 0,003]. Efekt ten w podob­ny sposób ujawnił się w obu fazach eksperymentu.

Ryci­na 167. Dłu­gość ścież­ki skanowa­nia obrazów należą­cych do różnych kat­e­gorii estetycznych

Na ten wynik warto zwró­cić uwagę z dwóch powodów. Po pier­wsze, pokazu­je on, że obrazy piękniejszych (A i B) są oglą­dane z więk­szym zaan­gażowaniem, niż obrazy należące do dwóch pozostałych kat­e­gorii. W znacznym stop­niu ten wynik jest pochod­ną dłuższego cza­su i więk­szej licz­by fik­sacji wzroku na tych obrazach. Po drugie, najwięk­sza różni­ca w zakre­sie dłu­goś­ci ścież­ki skanowa­nia nie doty­czy tych obrazów, które znalazły się w kat­e­gorii A lub D, ale pośred­nich, czyli B i C. Wyglą­da na to, że obrazy należące do kat­e­gorii B wyma­gały najwięcej uwa­gi od osób badanych, a z kolei obrazy należące do kat­e­gorii C – najm­niej ze wszys­t­kich. Oce­na este­ty­cz­na w rodza­ju: „raczej piękny” wyda­je się trud­niejsza niż oce­na: „raczej nie-piękny”.

Inną miarą sakad opartą na ich dłu­goś­ci jest ich śred­nia ampli­tu­da. Jest to ilo­raz dłu­goś­ci ścież­ki skanowa­nia przez liczbę składa­ją­cych się na nią sakad. W odniesie­niu do tego wskaźni­ka nie wys­tąpiły statysty­cznie istotne różnice między pier­wszą i drugą fazą ekspery­men­tu [F(1, 21) = 0,5; p = 0,487]. Śred­nia ampli­tu­da sakad była podob­na w obu fazach badania.

Zmi­en­ną, która wpłynęła na śred­nią ampli­tudę sakad okaza­ła się nato­mi­ast kat­e­go­ria [F(3, 63) = 9,17; p < 0,001; η2 = 0,30; ryc. 168]. Efekt w takiej samej postaci wys­tąpił w obu fazach ekspery­men­tu. W odróżnie­niu od dłu­goś­ci ścieżek skanowa­nia okaza­ło się, że śred­nie ampli­tudy sakad pod­czas oglą­da­nia obrazów należą­cych do kat­e­gorii A, czyli najpiękniejszych były istot­nie krót­sze niż śred­nie ampli­tudy sakad pod­czas oglą­da­nia obrazów z kat­e­gorii D [HSD Tuykeya, p = 0,017].

Ryci­na 168. Śred­nia dłu­gość sakad pod­czas oglą­da­nia obrazów należą­cych do różnych kat­e­gorii estetycznych

Taki wynik sug­erował­by, że w odniesie­niu do obrazów piękniejszych wys­tępu­je ten­denc­ja do bardziej skon­cen­trowanego oglą­da­nia frag­men­tów obrazów (punk­ty fik­sacji wzroku są położone bliżej siebie), nato­mi­ast pod­czas oglą­da­nia obrazów „odrzu­conych” jako piękne wyraźniejsza jest ten­denc­ja do bardziej rozpros­zonego kon­cen­trowa­nia wzroku na odd­alonych od siebie frag­men­tach. Nie rozwi­ja­jąc tutaj tego wątku dalej przy­pom­nę tylko, że taka strate­gia oglą­da­nia jest bardziej charak­terysty­cz­na dla ekspertów, niż now­icjuszy. Wrócę do tego zagad­nienia jeszcze w dyskusji wyników.

Każ­da saka­da jest wykony­wana w określonym cza­sie. Śred­ni czas trwa­nia sakady jest kole­jnym wskaźnikiem, który wziąłem pod uwagę w anal­izie danych oko­ru­chowych. To bard­zo sub­tel­ny para­metr tra­jek­torii ruchu gał­ki ocznej zważy­wszy, że jego dłu­gość wynosi ok. 1/10 sekundy. Okaza­ło się jed­nak, że dwukrot­nie krót­sze cza­sy prze­sunięć wzroku zostały zare­je­strowane pod­czas oglą­da­nia obrazów w fazie I, niż pod­czas wydawa­nia oce­ny este­ty­cznej, w fazie II [F(1, 18) = 121,01; p < 0,001; η2 = 0,87; MFaza I = 71,3 ms, MFaza II = 159,5 ms] oraz w odniesie­niu do obrazów piękniejszych (kat­e­gorie A i B), niż mniej pięknych (C i D) [F(3, 54) = 6,34; p < 0,001; η2= 0,26; ryc. 169]. Różnice między kat­e­gorią B i C oraz B i D są także statysty­cznie istotne [HSD Tukeya, odpowied­nio, p < 0,001 i p = 0,019].

Ryci­na 169. Śred­ni czas sakad pod­czas oglą­da­nia obrazów należą­cych do różnych kat­e­gorii estetycznych

Ostat­nią z anal­i­zowanych miar sakad była ich pręd­kość. Podob­nie, jak poprzed­nio, w odniesie­niu do tego para­metru także zas­tosowałem anal­izę wari­ancji z pow­tarzanym w zakre­sie zmi­en­nych faza (I i II) i kat­e­go­ria (A, B, C i D). Okaza­ło się, że sakady były znacznie szyb­sze pod­czas oglą­da­nia obrazów (MFaza I = 396o/s), niż pod­czas ich oce­ny este­ty­cznej (MFaza II = 290o/s) [F(1, 21) = 87,47; p < 0,001; η2 = 0,81]. Wys­tąpiły także różnice między pręd­koś­ci­a­mi sakad pod­czas oglą­da­nia obrazów należą­cych do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych [F(3, 63) = 11,98; p < 0,001; η2 = 0,36]. Zależnoś­ci między kat­e­go­ri­a­mi były ana­log­iczne, jak w przy­pad­ku dłu­goś­ci ścież­ki skanowa­nia, co wskazu­je na wysoką korelację między tymi para­me­tra­mi (ryc. 167).

Obszary największego zainteresowania

Anal­iza tra­jek­torii ruchu gałek ocznych może być przeprowad­zona albo w odniesie­niu do całego obrazu, albo jego częś­ci, która z jak­iś powodów intere­su­je badacza lub też wzbudz­iła szczególne zain­tere­sowanie osób badanych. Na wszys­t­kich prezen­towanych obrazach, domin­u­ją­cym ele­mentem był czło­wiek. Nic więc dzi­wnego, że nieza­leżnie od tego, do jakiej kat­e­gorii este­ty­cznej należał dany obraz, obec­ne na nim twarze ludzi budz­iły najwięk­sze zaciekaw­ie­nie. To na nich kon­cen­trowało się najwięcej spo­jrzeń osób badanych, co najlepiej odzwier­cied­la­ją mapy uwa­gi (ryc. 170 A i B).

Ryci­na 170 A. Mapa uwa­gi nanie­siona na obraz z wilanowskiej kolekcji: Nieokreślony malarz pol­s­ki, Rodz­i­na Sieni­aws­kich (po 1724) [106 x 144 cm]

Ryci­na 170 B. Mapa uwa­gi nanie­siona na obraz z wilanowskiej kolekcji: Domeni­co Zampieri zw. Domenichi­no, Anioł Stróż (1615–1641?) [132 x 100 cm]
Przy­pom­nę, że inten­sy­wność uwa­gi mier­zona liczbą i cza­sem fik­sacji jest przed­staw­iona graficznie na ryc. 170 A i B za pomocą barw, gdzie bar­wa czer­wona oznacza najwięk­sze zain­tere­sowanie danym frag­mentem obrazu, następ­nie żół­ta, zielona, jas­no- i ciem­non­iebies­ka aż do fuk­sji, czyli mieszaniny fio­le­tu z różem. Pozostałe, ciemne obszary oznacza­ją te miejs­ca, które nie wzbudz­iły zain­tere­sowa­nia osób badanych.

Na pod­staw­ie map uwa­gi został ustalony elip­ty­czny ksz­tałt o takich samych cię­ci­wach dla wszys­t­kich obrazów, obe­j­mu­ją­cy ten ich obszar lub obszary, które wzbudz­iły szczególne zain­tere­sowanie osób badanych. Był to tzw. obszar najwięk­szego zain­tere­sowa­nia (area of inter­est; AOI). Powierzch­nia tego obszaru do powierzch­ni ekranu, na którym był wyświ­et­lony obraz stanow­iła ok. 2%. Był on na tyle duży, że obe­j­mował każdą twarz nieza­leżnie od jej wielkoś­ci (por. ryc. 171A, B i C). Kry­teri­um ustal­e­nia dłu­goś­ci cię­ciw AOI było pokrycie mapy uwa­gi w zakre­sie od bar­wy czer­wonej do ciem­non­iebieskiej, włącznie. Przykłady obrazów przed­staw­ione na ryc. 170 i ryc. 171 nie pozostaw­ia­ją wąt­pli­woś­ci odnośnie do tego, że jeśli zna­j­du­ją się na nich twarze, wów­czas im poświę­cana jest najwięk­sza ilość cza­su w porów­na­niu do wszys­t­kich innych rzeczy na obrazie.

Ryci­na 171. Przykład­owe trzy obrazy z posta­ci­a­mi o różnych wielkoś­ci­ach twarzy: A – duża, B – śred­nie, C – mała, z nanie­siony­mi obszara­mi najwięk­szego zain­tere­sowa­nia o tych samych wymi­arach (żół­ta elipsa)

Spo­jrzenia rzu­cane na twarze portre­towanych osób i poza nimi

Dane oko­ru­chowe doty­czące obszarów najwięk­szego zain­tere­sowa­nia (AOI), a także pozostałych część obrazów (nie-AOI) mogą być anal­i­zowane ana­log­iczne, jak w odniesie­niu do całych obrazów. Podzi­ał przestrzeni obrazu na AOI i nie-AOI pozwala także na przeprowadze­nie dodatkowych porów­nań między obraza­mi należą­cy­mi do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych. Moż­na, np. dowiedzieć się, jaką rolę w oce­nie este­ty­cznej całego obrazu ode­grała oce­na este­ty­cz­na samej twarzy. Czy niek­tóre portre­ty są oce­ni­ane jako piękne ponieważ namalowane na nich oso­by mają ładne twarze, a inne portre­ty nie są wskazy­wane jako piękne ponieważ namalowane na nich twarze są brzy­d­kie? Gdy­by między oceną este­ty­czną całego obrazu a namalowanej na nim twarzy była znaczą­ca korelac­ja, wów­czas moglibyśmy oczeki­wać, że zmi­en­na kate­goria w podob­ny sposób wpłynie na para­me­try oko­ru­chowe dla AOI, czyli twarzy, jak dla całych obrazów. Żeby odpowiedzieć na te pyta­nia przeprowadz­iłem podob­ne, jak poprzed­nio anal­izy wari­ancji ano­va dla zmi­en­nych faza (I i II) oraz kat­e­go­ria (A, B, C, D), odd­ziel­nie dla AOI i nie-AOI.

Pier­wszym para­me­trem, jaki warto wziąć pod uwagę w anal­izie tra­jek­torii ruchu gałek ocznych na wyróżnionym obszarze obrazu jest sumaryczny czas fik­sacji, który pozwala ogól­nie zori­en­tować się odnośnie do zain­tere­sowa­nia tym obszarem. W wyniku przeprowad­zonej anal­izy okaza­ło się, że oso­by badane znacznie dłużej fik­sowały wzrok na twarzach, czyli na AOI w fazie I, niż pod­czas oce­ny este­ty­cznej obrazów, w fazie II [F(1, 21) = 127,81; p < 0,001; η2 = 0,86]. Podob­nie, jak w odniesie­niu do AOI, również poza nim znacznie dłużej fik­sowano wzrok na obrazach w fazie I, niż w II [F(1, 21) = 139,78; p < 0,001; η2 = 0,87]. Te wyni­ki odzwier­cied­la­ją tylko stwierd­zoną już w anal­izach całych obrazów ogól­niejszą ten­dencję, zgod­nie z którą sumaryczny czas fik­sacji był dłuższy w pier­wszej częś­ci bada­nia, niż w drugiej. W tym sen­sie, wynik ten nie wnosi niczego nowego do tego, co już wiemy.

Znacznie bardziej intere­su­jące są wyni­ki anal­iz sumarycznego cza­su fik­sacji w odniesie­niu do kat­e­gorii este­ty­cznych. Jeżeli przyjrzymy się iloś­ci cza­su, jaką oso­by badane poświę­cały na przyglą­danie się twar­zom na portre­tach, czyli AOI, to stwierdz­imy, że rzeczy­wiś­cie są między nimi statysty­cznie istotne różnice [F(3, 63) = 6,95; p < 0,001; η2 = 0,25; ryc. 172].

Ryci­na 172. Sumaryczny czas fik­sacji wzroku na twarzach osób, których portre­ty zostały zak­lasy­fikowane do różnych kat­e­gorii estetycznych

Dane przed­staw­ione na ryc. 172 byna­jm­niej nie odzwier­cied­la­ją jed­nak zależnoś­ci: jeśli ład­niejsze, to dłużej oglą­dane. Prze­ci­wnie najdłuższe spo­jrzenia, których miarą jest sumaryczny czas fik­sacji na twarzach mod­eli, zostały zare­je­strowane w odniesie­niu do obrazów należą­cych do kat­e­gorii C, czyli tych, których walo­ry este­ty­czne budz­iły raczej więcej, niż mniej wąt­pli­woś­ci. Ale przede wszys­tkim okaza­ło się, że różnice w zakre­sie cza­su poświę­canego na oglą­danie twarzy na obrazach należą­cych do kat­e­gorii A i D okaza­ły się statysty­cznie nieis­totne [HSR Tukeya, p = 0,756]. Taki sam efekt wys­tąpił w obu fazach ekspery­men­tu, co tylko wzmac­nia hipotezę, iż na ocenę este­ty­czną obrazów nie ma wpły­wu oce­na este­ty­cz­na twarzy portre­towanych osób.

Anal­iza obszaru leżącego poza AOI ujawniła jeszcze bardziej intere­su­ją­cy efekt. Otóż oglą­da­jąc obrazy oce­ni­ane jako piękne, oso­by badane poświę­cały znacznie więcej cza­su obszarom leżą­cym poza AOI, niż oglą­da­jąc obrazy należące do kat­e­gorii nie-pięknych [F(3, 63) = 9,99; p < 0,001; η2 = 0,30; ryc. 173]. Różnice między obraza­mi należą­cy­mi do kat­e­gorii oce­ni­anych bardziej pozy­ty­wnie, czyli A i B, a obraza­mi należą­cy­mi do kat­e­gorii oce­ni­anych bardziej negaty­wnie, czyli C i D są statysty­cznie istotne [HSD Tukeya, A:C – p < 0,001, A:D – p = 0,015, B:C – p < 0,001, B:D – p = 0,017].

Ryci­na 173. Sumaryczny czas fik­sacji wzroku na obszarach obrazów zak­lasy­fikowanych do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych, które leżą poza AOI, czyli poza twarza­mi portre­towanych osób

Na uwagę zasługu­je również fakt, że zależnoś­ci przed­staw­ione na ryc. 173 odnoszą się przede wszys­tkim do pier­wszej częś­ci ekspery­men­tu, pod­czas której oso­by badane bez ograniczeń cza­sowych oglą­dały prezen­towane im obrazy [F(3, 63) = 18,51; p < 0,001; η2 = 0,47]. Z kolei, pod­czas pode­j­mowa­nia decyzji o przy­należnoś­ci danego obrazu do kat­e­gorii pięknych lub nie-pięknych, sumarycz­na ilość cza­su poświę­canego na oglą­danie obszarów leżą­cych poza AOI była taka sama, nieza­leżnie od tego, do której ostate­cznie kat­e­gorii dany obraz został zak­lasy­fikowany [F(3, 63) = 1,99; p = 0,123].

Żeby dobrze zrozu­mieć specy­fikę znacznie dłuższego cza­su oglą­da­nia obszarów nie-AOI na obrazach pięknych w porów­na­niu do ana­log­icznych obszarów na obrazach nie-pięknych, warto przyjrzeć się dwom parom obrazów należą­cych do tych kat­e­gorii. Jako pod­stawę ich doboru do zilus­trowa­nia efek­tu przyjąłem ich podobieńst­wo pod wzglę­dem kom­pozy­cji. Pier­wszą parę stanow­ią portre­ty konne: Stanisława Kost­ki Potock­iego i Marii Kaz­imiery Sobieskiej (ryc. 174), dugą – popier­sia: Stanisława Kost­ki Potock­iego i Zyg­mun­ta Tarły (ryc. 175). Na każdy z tych obrazów została nanie­siona mapa uwa­gi. Ujaw­nia ona lokaliza­cję i czas spo­jrzeń osób badanych na różnych częś­ci­ach tych obrazów.

Rycy­na 174. Obrazy należące do dwóch kat­e­gorii este­ty­cznych A i D z nanie­sioną mapą uwa­gi, A – Jacques Loius David, Portret kon­ny Stanisława Kost­ki Potock­iego (1781) i D – Malarz niez­nany, Portret kon­ny Marii Kaz­imiery Sobieskiej (ok. 1696). Przykład pierwszy
Ryci­na 175. Obrazy należące do dwóch kat­e­gorii este­ty­cznych A i D z nanie­sioną mapą uwa­gi, A – Anton Graff, Portret Stanisława Kost­ki Potock­iego (1785) i D – Malarz niez­nany, Portret tru­mi­en­ny Zyg­mun­ta Tarły (koniec XVII w). Przykład drugi

W obu przykładach wyraźnie widać – na co już wielokrot­nie zwracałem uwagę – że ele­mentem, który w najwięk­szym stop­niu kon­cen­tru­je na sobie uwagę widza jest twarz portre­towanej oso­by (na co wskazu­ją czer­wone strza­ł­ki). To nie czas przyglą­da­nia się twar­zom decy­du­je jed­nak o znacznie dłuższym sumarycznym cza­sie poświę­canym na oglą­danie obrazów pięknych w porów­na­niu do nie-pięknych. Decy­du­ją o tym cza­sy spo­jrzeń lokowanych na innych częś­ci­ach tych obrazów. Wskazu­ją na to jas­non­iebieskie plamy oznac­zone strza­łka­mi o tej samej barwie.

Już na pier­wszy rzut oka widać, że miejs­ca oznac­zone jaśniejszy­mi pla­ma­mi pojaw­ia­ją się tylko na obrazach zal­ic­zonych do kat­e­gorii pięknych. To one są źródłem różnic w sumarycznym cza­sie oglą­da­nia dzieł pięknych i nie-pięknych. Na ryc. 176 zna­j­du­ją się cztery frag­men­ty pięknych obrazów, które zwró­ciły szczegól­ną uwagę oglą­da­ją­cych je osób. Co zwier­a­ją te miejs­ca? W dwóch przy­pad­kach (A i B) są to częś­ci boga­to zdo­bionej uprzęży końskiej, a w jed­nym, połysku­ją­cy matowym świtałem frag­ment orderu na pier­si Stanisława Kost­ki Potock­iego (D). Wspól­ną cechą tych miejsc jest ich mig­otli­wość i kon­trastowość, które jed­nak nie wystar­cza­ją do jed­noz­nacznego odt­worzenia ksz­tałtów namalowanych rzeczy. W tym sen­sie są one tajem­nicze, przy­cią­ga­ją uwagę widza a zarazem nie pozwala­ją się zobaczyć w całej krasie.

Ryci­na 176. Detale, które na obrazach pięknych szczegól­nie sil­nie przy­ciągnęły uwagę widzów poza obszarem AOI; A, B i C – frag­men­ty portre­tu kon­nego Stanisława Kost­ki Potock­iego, D – frag­ment portre­tu Stanisława Kost­ki Potockiego

Cechę tajem­nic­zoś­ci wyrosłej na niejed­noz­nacznoś­ci z pewnoś­cią moż­na również przyp­isać czwarte­mu z wyróżnionych frag­men­tów ©. Przed­staw­ia on łeb psa myśli­wskiego, niby ataku­jącego, a jed­nocześnie pełnego lęk­li­wej postawy wobec olbrzymiego konia, którego kopy­to znalazło się w zbyt bliskim sąsiedztwie jego pys­ka. Co tu się za chwilę wydarzy? Koń najwyraźniej jest bardziej zain­tere­sowany psem, niż jeźdźcem siedzą­cym na jego grz­biecie. Jeśli kop­nie psa, ten z pewnoś­cią zaataku­je z jeszcze więk­sza furią. Co się wów­czas stanie z jeźdźcem? Ten obraz jest ostat­nim kadrem, przed uję­ciem, w którym może­my spodziewać się zasad­niczej zmi­any akcji.

Takie miejs­ca (szczegóły) na obra­zie, które budu­ją napię­cie poprzez swo­ją niejed­noz­naczność lub niepewność, Roland Barthes (2008) nazy­wa punc­tum, prze­ci­w­staw­ia­jąc je studi­um, czyli zasad­niczemu tem­atowi obrazu. Tem­atem obrazu Jacque­sa Loiusa Davi­da jest portret Stanisława Kost­ki Potock­iego na koniu, który w wys­tu­diowanym geś­cie poz­draw­ia widza. Ale tym, co rodzi napię­cie w tej sce­nie byna­jm­niej nie jest postać Potock­iego. Jest nim właśnie ów frag­ment w lewym dol­nym rogu, który także przy­ciągnął uwagę widzów.

Jeszcze kilka zdań o fiksacjach wzroku na AOI i nie-AOI

Po tej krótkiej anal­izie jakoś­ciowej miejsc szczegól­nego zain­tere­sowa­nia osób badanych na obrazach pięknych, czas przy­wołać jeszcze inne wyni­ki statysty­cznych anal­iz danych oko­ru­chowych. W znacznym stop­niu potwierdza­ją one wyni­ki anal­iz sumarycznego cza­su fik­sacji wzroku na obrazach.

Podob­nie, jak w odniesie­niu do sumarycznego cza­su fik­sacji na AOI oraz na nie-AOI, również licz­ba punk­tów fik­sacji na obu tych obszarach była więk­sza pod­czas I fazy ekspery­men­tu, niż pod­czas II fazy [AOI: F(1, 21) = 43,45; p < 0,001; η2 = 0,67 i nie-AOI: F(1, 21) = 50,70; p < 0,001; η2 = 0,71]. Ten wynik nie wyma­ga już dodatkowego komentarza.

Również licz­ba punk­tów fik­sacji w AOI okaza­ła się nieco inna w zależnoś­ci od kat­e­gorii este­ty­cznej, do której należał dany obraz [F(3, 63) = 9,81; p < 0,001; η2 = 0,32]. Specy­fi­ka tego zróżni­cow­a­nia była jed­nak osobli­wa. Okaza­ło się bowiem, że licz­ba punk­tów fik­sacji w AOI była bard­zo podob­na w odniesie­niu do trzech kat­e­gorii obrazów: A, B i C, czyli zarówno pięknych, raczej pięknych i raczej nie-pięknych. Z kolei licz­ba punk­tów fik­sacji na twarzach portretów uznanych za najm­niej piękne była znaczą­co mniejsza. Nie moż­na tu zatem mówić o jakimś jed­noz­nacznym wpły­wie zmi­en­nej kat­e­go­ria na liczbę punk­tów fik­sacji na twarzach pięknych i nie-pięknych. W odniesie­niu do sumarycznego cza­su fik­sacji na twarzach portre­towanych osób także wys­tąpiło podob­ne zjawisko.

Z kolei poza AOI, wyni­ki są już bardziej jed­noz­naczne i potwierdza­ją wcześniejsze ustal­e­nia. Licz­ba punk­tów fik­sacji na nie-AOI okaza­ła się róż­na w zależnoś­ci od kat­e­gorii este­ty­cznej [F(3, 63) = 19,06; p < 0,001; η2 = 0,48]. Na obrazach należą­cych do kat­e­gorii A i B oso­by badane lokowały znacznie więcej punk­tów fik­sacji niż na obrazach należą­cych do kat­e­gorii C i D. Podob­nie, jak w odniesie­niu do sumarycznego cza­su fik­sacji, wszys­tkie te różnice w parach są statysty­cznie istotne [HSD Tukeya, A:C – p < 0,001, A:D – p < 0,001, B:C – p < 0,001, B:D – p = 0,039].

I na koniec jeszcze jeden para­metr tra­jek­torii ruchu gałek ocznych, czyli śred­ni czas fik­sacji na AOI i nie-AOI. Otóż w odniesie­niu do twarzy portre­towanych osób, czyli AOI nie wys­tąpiły żadne statysty­czne różnice, zarówno między faza­mi bada­nia [F(1, 21) = 5,15; p = 0,090], jak i między kat­e­go­ri­a­mi este­ty­czny­mi [F(3, 63) = 1,73; p = 0,169] ze wzglę­du na śred­ni czas fik­sacji. Krótko mówiąc, poziom przetwarza­nia danych sen­so­rycznych gro­mad­zonych pod­czas fik­sacji wzroku na twarzach wszys­t­kich portre­towanych osób był podob­ny. Wynik ten nie pozostaw­ia już wąt­pli­woś­ci, że „jakość este­ty­cz­na” twarzy nie miała wpły­wu na ocenę este­ty­czną całych obrazów.

Z kolei w odniesie­niu do nie-AOI, dane doty­czące śred­niego cza­su fik­sacji w zde­cy­dowany sposób wzmac­ni­a­ją hipotezę doty­czącą znaczenia tych obszarów w oce­nie este­ty­cznej obrazów. Znacznie głęb­szy poziom przetwarza­nia danych sen­so­rycznych towarzyszył oglą­da­niu wszys­t­kich obrazów w pier­wszej częś­ci bada­nia, niż w drugiej [F(1, 21) = 58,06; p < 0,001; η2 = 0,73]. Był on także różny w zależnoś­ci od kat­e­gorii este­ty­cznej, do której dany obraz należał [F(3, 63) = 5,34; p = 0,002; η2 = 0,20; ryc. 177]. Oczy­wiś­cie różni­ca między kat­e­gorią A i D jest statysty­cznie istot­na [HSD Tukeya, p = 0,002].

Ryci­na 177. Śred­ni czas fik­sacji wzroku na obszarach obrazów zak­lasy­fikowanych do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych, które leżą poza AOI, czyli poza twarza­mi portre­towanych osób

Co się dzieje na grani­cy między AOI i poza nim?

Pod­czas oglą­da­nia obrazu obser­wa­tor kieru­je wzrok na różne jego frag­men­ty i niejed­nokrot­nie powraca do oglą­danych już wcześniej miejsc. Są to tzw. sakady powrotne. Jeżeli na obra­zie zostanie wyz­nac­zony jak­iś szczegól­ny frag­ment, np. AOI, wów­czas sakady powrotne są wskaźnikiem czegoś w rodza­ju „ruchu granicznego” między tym obszarem a obszara­mi leżą­cy­mi poza nim. Licz­ba sakad powrot­nych zare­je­strowanych na grani­cy AOI może wskazy­wać równie dobrze na ponowną potrze­bę eksplo­racji tego obszaru, jak i na potrze­bę eksplo­racji obszaru leżącego poza nim. To, którą inter­pre­tację należy przyjąć, zależy od inter­pre­tacji innych para­metrów tra­jek­torii ruchu gał­ki ocznej.

Z oczy­wistych względów licz­ba sakad powrot­nych w I fazie ekspery­men­tu była znacznie więk­sza, niż fazie II [F(1, 21) = 19,42; p < 0,001; η2 = 0,48]. Przede wszys­tkim wyni­ka to, ze znacznie więk­szej akty­wnoś­ci oko­ru­chowej pod­czas swo­bod­nego oglą­da­nia obrazów w fazie I, niż pod­czas ich oce­ny este­ty­cznej w fazie II. Intere­su­jące są także różnice w zakre­sie licz­by sakad powrot­nych w odniesie­niu do obrazów należą­cych do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych. Okazu­je się, że licz­ba sakad powrot­nych zależy od tego, do jakiej kat­e­gorii este­ty­cznej należy dany obraz [F(3, 63) = 4,58; p = 0,006; η2 = 0,18]. Pod­czas oglą­da­nia obrazów najpiękniejszych, należą­cych do kat­e­gorii A wys­tąpiło znacznie więcej powrot­nych sakad, niż pod­czas oglą­da­nia obrazów należą­cych do kat­e­gorii D [HSD Tukeya, p = 0,020]. Świad­czy to o dużej dynam­ice oko­ru­chowej pod­czas oglą­da­nia obrazów pięknych, w porów­na­niu do nie-pięknych.

Oglądanie obrazów w czasie

W przed­staw­ionych anal­izach wziąłem pod uwagę różne aspek­ty cza­su oglą­da­nia obrazów: czas glob­al­ny wyz­nac­zony przez czas ekspozy­cji obrazu, a także sumaryczny i śred­ni czas fik­sacji i sakad. Żaden z tych para­metrów oko­ru­chowych nie został dotąd przeanal­i­zowany z uwzględ­nie­niem dynami­ki zmi­an w kole­jnych eta­pach oglą­da­nia obrazów w cza­sie. Przy­puśćmy, że oglą­damy obraz przez 30 s. Czy licz­ba fik­sacji, ich śred­ni czas lub dłu­gość sakad są takie same na początku, w środ­ku i na końcu tego okre­su? Czy ewen­tu­al­na dynami­ka zmi­an w zakre­sie tych para­metrów jest taka sama w odniesie­niu do obrazów pięknych i nie-pięknych?

Żeby odpowiedzieć na te pyta­nia glob­al­ny czas oglą­da­nia każdego obrazu przez każdą osobę badaną został podzielony na cztery ćwiart­ki, zwane dalej eta­pa­mi oglą­da­nia obrazu. Oczy­wiś­cie dłu­gość poszczegól­nych etapów różniła się nieco w zależnoś­ci od oso­by badanej i obrazu, ale śred­nio wahała się ok. 2 s [SD = 1,54]. Następ­nie, dla każdego eta­pu zostały osza­cow­ane wartoś­ci trzech para­metrów oko­ru­chowych: śred­niego cza­su fik­sacji, śred­niej dłu­goś­ci sakad i śred­niego cza­su sakad, które pod­dałem anal­izie wari­ancji ano­va z pow­tarzanym pomi­arem w zakre­sie dwóch zmi­en­nych nieza­leżnych: kat­e­go­ria (A i D) i etap (1, 2, 3 i 4). W tych anal­izach ograniczyłem się tylko do dwóch skra­jnych kat­e­gorii este­ty­cznych oraz do pier­wszej fazy ekspery­men­tu. Intere­sowało mnie przede wszys­tkim to, czy na pod­staw­ie danych oko­ru­chowych z kole­jnych etapów oglą­da­nia obrazów w pier­wszej częś­ci ekspery­men­tu moż­na przewidzieć decyzję este­ty­czną, w drugiej.

Anal­iza śred­niego cza­su fik­sacji przyniosła zas­tanaw­ia­jące wyni­ki. Otóż okaza­ło się, że między kole­jny­mi eta­pa­mi oglą­da­nia obrazów ist­nieją istotne statysty­cznie różnice [F(3, 63) = 12,88; p < 0,001; η2 = 0,38], nato­mi­ast na poziomie efek­tów głównych różnice między kat­e­go­ri­a­mi były nieis­totne, co potwierdza wyni­ki wcześniejszych anal­iz tego para­metru. Naj­ciekawszy był jed­nak wynik inter­ak­cyjnego wpły­wu obu zmi­en­nych nieza­leżnych na śred­ni czas fik­sacji [F(3, 63) = 2,68; p = 0,054; η2 = 0,11; ryc. 178).

Ryci­na 178. Inter­akc­ja między zmi­en­ny­mi KATEGORIA ESTETYCZNA i ETAP OGLĄDANIA OBRAZU w odniesie­niu do śred­niego cza­su fik­sacji w pier­wszej fazie eksperymentu

Dłuższy śred­ni czas fik­sacji, w pier­wszym etapie oglą­da­nia, ule­gał skróce­niu w etapie 2 i 3, po czym powracał do wartoś­ci początkowej w etapie 4. Na szczegól­ną uwagę zasługu­je jed­nak statysty­cznie istot­na różni­ca między śred­ni­mi cza­sa­mi fik­sacji wzroku na obrazach należą­cych do obu skra­jnych kat­e­gorii este­ty­cznych w etapie 1 [HSD Tukeya, p = 0,038]. Oznacza ona, że już pod­czas pier­wszych 2 s od momen­tu ekspozy­cji bodź­ca, oso­by badane poświę­cały znacznie mniej cza­su na anal­izę danych sen­so­rycznych z kole­jnych punk­tów fik­sacji wzroku na tych obrazach, które w drugiej fazie bada­nia wskazy­wały jako piękne, w porów­na­niu do śred­niego cza­su fik­sacji na obrazach oce­ni­anych w drugiej fazie bada­nia, jako nie-piękne.

Jak to jest możli­we? Czyż­by moment oce­ny este­ty­cznej oglą­danego dzieła wyprzedzał jego dokład­niejszą anal­izę wzrokową? Czy to możli­we, żeby dane wzrokowe gro­mad­zone pod­czas kole­jnych etapów oglą­da­nia obrazu nie miały już wpły­wu na jego późniejszą ocenę? Przed­staw­ione wyni­ki anal­iz śred­niego cza­su fik­sacji rzu­ca­ją intere­su­jące światło na moment pow­stawa­nia sądu este­ty­cznego. U podłoża wcześniejszych anal­iz leżało założe­nie, zgod­nie z którym sąd este­ty­czny jest poprzed­zony głęb­szą anal­izą dzieła. Niewyk­luc­zone jed­nak, że jest dokład­nie odwrotnie.

Na ryc. 178 zaz­naczyłem także wykresy dwóch funkcji lin­iowych, które są najlepiej dopa­sowane do śred­nich cza­sów fik­sacji zare­je­strowanych dla kole­jnych etapów oglą­da­nia obrazów należą­cych do kat­e­gorii A i D. W odniesie­niu do obrazów należą­cych do kat­e­gorii A, czyli oce­ni­anych, jako piękne moż­na stwierdz­ić trend wzros­towy (cien­ka niebies­ka linia), nato­mi­ast w odniesie­niu do obrazów należą­cych do kat­e­gorii D, śred­ni czas fik­sacji skra­ca się w toku oglą­da­nia obrazu (cien­ka czer­wona linia).

Za pomocą anal­izy wari­ancji przeanal­i­zowałem także wpływ zmi­en­nych nieza­leżnych: kat­e­go­ria (A i D) i etap (1, 2, 3 i 4) na śred­nią dłu­gość sakad i śred­ni czas ich trwa­nia. Okaza­ło się, że zarówno śred­nia dłu­gość sakad wzras­tała w cza­sie oglą­da­nia [F(3, 63) = 21,89; p < 0,001; η2 = 0,51; ryc. 179], jak również wzras­tał ich śred­ni czas trwa­nia [F(3, 63) = 9,71; p < 0,001; η2 = 0,32; ryc. 180]. Obie zmi­enne zależne okaza­ły się oczy­wiś­cie wrażli­we na wpływ zmi­en­nej kat­e­go­ria, co było już wcześniej przed­miotem anal­iz (por. ryc. 168 i Ryc. 169). W odniesie­niu do tych zmi­en­nych zależnych nie wys­tąpiły nato­mi­ast żadne efek­ty inter­akcji między zmi­en­ny­mi kat­e­go­ria i etap ogląda­nia obrazu.

Ryci­na 179. Inter­akc­ja między zmi­en­ny­mi KATEGORIA ESTETYCZNA i ETAP OGLĄDANIA OBRAZU w odniesie­niu do śred­niej dłu­goś­ci sakad w pier­wszej fazie eksperymentu
Ryci­na 180. Inter­akc­ja między zmi­en­ny­mi KATEGORIA ESTETYCZNA i ETAP OGLĄDANIA OBRAZU w odniesie­niu do śred­niego cza­su sakad w pier­wszej fazie eksperymentu

Krótkie pod­sumowanie i dyskus­ja wyników

Przed­staw­ione anal­izy danych oko­ru­chowych osób, które oglą­dały, a następ­nie oce­ni­ały obrazy malarskie pod wzglę­dem este­ty­cznym ujaw­ni­a­ją wiele intere­su­ją­cych praw­idłowoś­ci, pozwala­ją­cych z optymizmem patrzeć na możli­woś­ci stosowa­nia tech­ni­ki oku­lo­graficznej do bada­nia nawet tak sub­tel­nych kat­e­gorii, jak pię­kno. Z jed­nej strony, okazu­je się, że na pod­staw­ie para­metrów tra­jek­torii ruchu gałek ocznych moż­na przewidy­wać pref­er­enc­je este­ty­czne osób badanych. Co więcej, dane te stanow­ią empiryczne wspar­cie dla tych kon­cepcji este­ty­cznych, zgod­nie z który­mi sąd este­ty­czny wyprzedza anal­izę zawartoś­ci oce­ni­anego dzieła (Gołaszews­ka, 1984; Tatarkiewicz, 2009). Z drugiej jed­nak strony, w żad­nej mierze dane te nie rozstrzy­ga­ją niczego ostate­cznie w spraw­ie per­cepcji pięk­na. Nie dają żad­nych recept na to, jak stworzyć dzieła, które będą się podobały, choć niewąt­pli­wie pod­suwa­ją pewne wskazów­ki. Wyni­ki te są raczej ilus­tracją możli­woś­ci badaw­czych, jakie otwier­a­ją tech­ni­ki oku­lo­graficzne, których celem jest rejes­trac­ja i anal­iza ruchu gałek ocznych pod­czas oglą­da­nia obrazów. Warto więc przy­pom­nieć i krótko sko­men­tować kil­ka z nich.

Czas swo­bod­nego oglą­da­nia obrazów bez koniecznoś­ci wydawa­nia sądów wartoś­ci­u­ją­cych na ich tem­at był znacznie dłuższy niż czas przyglą­da­nia się im pod­czas pode­j­mowa­nia decyzji este­ty­cznych. Zależność ta wyda­je się dość oczy­wista, bowiem jest prostą kon­sek­wencją instrukcji, która przed I fazą ekspery­men­tu zachę­cała oso­by badane do swo­bod­nego obe­jrzenia kolekcji i pozostaw­iała im pełną dowol­ność w zakre­sie decy­dowa­nia o cza­sie oglą­da­nia każdego obrazu. Zgod­nie z instrukcją podaną przed drugą fazą ekspery­men­tu, oso­by badane miały za zadanie dokon­ać oce­ny este­ty­cznej obrazów, które już wcześniej oglą­dały. W tej fazie oso­by badane również nie były ogranic­zone cza­sowo, ale też nie potrze­bowały poświę­cać na wyko­nanie tego zada­nia tyle samo cza­su ile poprzed­nio, gdyż dys­ponowały już wystar­cza­jącą wiedzą wiz­ual­ną na tem­at każdego obrazu.

Znacznie bardziej intere­su­ją­cy jest nato­mi­ast wynik doty­czą­cy zależnoś­ci między iloś­cią cza­su poświę­canego na oglą­danie obrazów należą­cych do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych w obu fazach ekspery­men­tu. Otóż pod­czas swo­bod­nego oglą­da­nia, oso­by badane znacznie dłużej przyglą­dały się tym obra­zom, którym chwilę później przyp­isały wyższe oce­ny este­ty­czne, niż tym, które oceniły niżej. Pozornie wydawać by się mogło, że wynik ten jest zgod­ny z wynika­mi wielu innych ekspery­men­tów, w których stwierdzano podob­ną zależność (Var­tan­ian, Goel, 2004b). Jest jed­nak między nimi zasad­nicza różni­ca. Okazu­je się bowiem, że pod­czas wydawa­nia sądu este­ty­cznego, który został odd­zielony od doświad­czenia este­ty­cznego (przy­na­jm­niej oper­a­cyjnie w ramach niniejszego bada­nia), nie ma żad­nych różnic w zakre­sie cza­su oglą­da­nia obrazów należą­cych do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych. Decyzję o przy­należnoś­ci lub nie-przy­należnoś­ci danego obrazu do kat­e­gorii obrazów pięknych oso­by badane pode­j­mu­ją równie szybko.

Pod­sumowu­jąc, pod­czas swo­bod­nego oglą­da­nia obrazów dłużej zatrzy­mu­je­my się przed tymi, które bardziej się nam podoba­ją, ale sąd o nich wyda­je­my równie szy­bko, jak w odniesie­niu do tych obrazów, którym pod­czas oglą­da­nia poświę­camy znacznie mniej uwa­gi. Takie rozróżnie­nie między doświad­cze­niem a sądem este­ty­cznym zna­j­du­je odzwier­ciedle­nie w wynikach anal­iz niemal wszys­t­kich para­metrów tra­jek­torii ruchów gałek ocznych, za wyjątkiem tych, które dzielą czas oglą­da­nia obrazów na kole­jne etapy.

Wyni­ki doty­czące sumarycznego cza­su fik­sacji wzroku na różnych frag­men­tach oglą­danych obrazów odzwier­cied­la­ją wyni­ki doty­czące glob­al­nego cza­su ich oglą­da­nia. Po pier­wsze, oso­by badane znacznie dłużej fik­sowały wzrok na oglą­danych obrazach w fazie I, niż w fazie II. Po drugie, sumaryczny czas fik­sacji był znacznie dłuższy pod­czas swo­bod­nego oglą­da­nia obrazów, które należą do kat­e­gorii najpiękniejszych niż tych, które zostały niżej oce­ni­ane ze względów este­ty­cznych. I po trze­cie, pod­czas wydawa­nia sądów este­ty­cznych, czas fik­sacji był podob­ny w odniesie­niu do różnych kat­e­gorii estetycznych.

Sumaryczny czas fik­sacji jest wskaźnikiem ogól­nego zain­tere­sowa­nia dany­mi sen­so­ryczny­mi, czyli zawartoś­cią tych frag­men­tów oglą­danego obrazu, które przeci­nały osie widzenia obser­wa­to­ra. Obrazy piękne wzbudza­ły zatem więk­sze zaciekaw­ie­nie, niż mniej piękne (Hauland, 2003; Latimer, 1988; Mel­lo-Thoms, Nodine i Kun­del, 2002).

Zależnoś­ci doty­czące sumarycznego cza­su fik­sacji odnoszą się także do licz­by punk­tów fik­sacji. Jest ich znacznie więcej w I niż w II fazie ekspery­men­tu, więcej pod­czas swo­bod­nego oglą­da­nia obrazów należą­cych do wyższej kat­e­gorii este­ty­cznej, niż do niższej oraz mniej więcej tyle samo, w odniesie­niu do obrazów należą­cych do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych pod­czas ich oce­ni­a­nia w drugiej częś­ci eksperymentu.

Licz­ba punk­tów fik­sacji zare­je­strowana pod­czas oglą­da­nia obrazu jest jed­ną z pochod­nych cza­su jego oglą­da­nia. Jest jed­nak również wskaźnikiem strate­gii eksplo­racji oglą­danego obrazu (Mas­saro, Savazzi, Di Dio, Freed­berg i in., 2012; Zange­meis­ter, Sher­man i Stark, 1995). Rzeczy znane, typowe lub niein­tere­su­jące na ogół nie zatrzy­mu­ją na sobie dłużej uwa­gi wzrokowej. Najczęś­ciej nie wyma­ga­ją także anal­i­ty­cznego prz­erzu­ca­nia wzroku z jed­nego szczegółu obrazu na inny. Znacznie więk­sza licz­ba punk­tów fik­sacji na różnych frag­men­tach obrazów oce­ni­anych jako szczegól­nie piękne może zatem oznaczać, że jest w nich coś niety­powego, niez­nanego, zaciekaw­ia­jącego. Jeżeli jest ich więcej w odniesie­niu do obrazów piękniejszych niż mniej pięknych mogło­by to oznaczać, że ele­ment nowoś­ci, zaskoczenia lub obec­noś­ci jakiegoś szczegółu w obra­zie, który doma­ga się więk­szej uwa­gi jest jed­ną ze skład­owych doświad­czenia este­ty­cznego. Biorąc za pod­stawę sumaryczne wskaźni­ki cza­su i licz­by fik­sacji warto przeanal­i­zować dwa inne para­me­try tra­jek­torii ruchów gałek ocznych, które ujmu­ją sto­sun­ki cza­su do ich liczeb­noś­ci. Są to: częs­totli­wość i śred­ni czas fiksacji.

Częs­totli­wość fik­sacji jest sto­sunkiem licz­by punk­tów fik­sacji do sumarycznego ich cza­su, nato­mi­ast śred­ni czas fik­sacji jest sto­sunkiem sumarycznego cza­su fik­sacji przez ich liczbę. Oba wskaźni­ki oznacza­ją zatem mniej więcej to samo, czyli uśred­nione dla wszys­t­kich punk­tów fik­sacji zaan­gażowanie obser­wa­to­ra w przetwarzanie danych per­cep­cyjnych (Mas­saro, Savazzi, Di Dio, Freed­berg i in., 2012).

Śred­ni czas fik­sacji wzroku jest wskaźnikiem głębokoś­ci przetwarza­nia danych per­cep­cyjnych (Duchows­ki, 2007; Mol­nar, 1981). Pod­czas kon­cen­tracji wzroku na jed­nym punkcie obrazu nie tylko reje­strowane są dane sen­so­ryczne za pomocą recep­torów umieszc­zonych w siatków­ce oka, ale są one również przekazy­wane do korowych struk­tur mózgu i pod­dawane złożonym pro­ce­som anal­i­ty­cznym, w wyniku których dochodzi do pod­ję­cia decyzji o prze­sunię­ciu gał­ki ocznej w inne miejsce obrazu. Pro­cesy te na ogół zachodzą poza świado­moś­cią a nierzad­ko, także poza wolą obser­wa­to­ra. Im trud­niejsze do zin­ter­pre­towa­nia są dane sen­so­ryczne, tym dłużej są anal­i­zowane. Te milisekun­dowe cza­sy wyko­na­nia poszczegól­nych oper­acji neu­rofizjo­log­icznych i poz­naw­czych sumu­ją się, wyz­nacza­jąc glob­al­ny czas poje­dynczej fik­sacji. Dłuższy śred­ni czas fik­sacji wzroku na określonym frag­men­cie obrazu najpraw­dopodob­niej wskazu­je na więk­szy wysiłek poz­naw­czy związany z jego inter­pre­tacją. Jest wynikiem wyższych wyma­gań doty­czą­cych poz­naw­czego przetwarza­nia danych zna­j­du­ją­cych się aktu­al­nie w polu widzenia (Rayn­er, 1998). Wynikało­by z tego, że obrazy piękniejsze zaw­ier­a­ją więcej ele­men­tów niejed­noz­nacznych, którym przyglą­danie się wyma­ga więcej cza­su, niż przyglą­danie się obra­zom mniej pięknym.

Wyni­ki anal­izy śred­nich cza­sów fik­sacji i częs­totli­woś­ci fik­sacji częś­ciowo potwierdza­ją te przy­puszczenia. Okazu­je się bowiem, że o ile wartoś­ci obu wskaźników są rzeczy­wiś­cie dłuższe pod­czas swo­bod­nego oglą­da­nia obrazów, niż pod­czas wydawa­nia o nich sądów este­ty­cznych, to nie różnią się w zależnoś­ci od kat­e­gorii este­ty­cznej obrazów, zarówno w I, jak i w II fazie ekspery­men­tu. Wyni­ki te sugeru­ją, że o ile doświad­cze­niu este­ty­czne­mu towarzyszy głęb­sza anal­iza poz­naw­cza danych sen­so­rycznych, o tyle pod­czas sądu este­ty­cznego zachodzi szy­b­ki pro­ces decyzyjny odwołu­ją­cy się do wiedzy uksz­tał­towanej pod­czas wcześniejszego oglą­da­nia obrazu. Niewyk­luc­zone, że przed­miotem oce­ny jest nie tyle zakres treś­ciowy oglą­danych dzieł, ile wielkość wysiłku poz­naw­czego włożonego w ich inter­pre­tację. Wyda­je się jed­nak, że ta zależność jest znacznie bardziej złożona. Trud­no bowiem się zgodz­ić z tym, że im więcej wysiłku poz­naw­czego wkła­da obser­wa­tor w inter­pre­tację poz­naw­czą obrazu, tym bardziej mu się on podo­ba. Niewyk­luc­zone, że istot­nym czyn­nikiem wpły­wa­ją­cym na tę relację jest pozostaw­ie­nie osobom badanym swo­body w zakre­sie iloś­ci cza­su, jaki chcą poświę­cić na oglą­danie dzieła. Praw­dopodob­nie ist­nieją jakieś zakresy owego zaan­gażowa­nia, które są opty­malne z punk­tu widzenia oce­ny este­ty­cznej dzieła.

Pod­sumowu­jąc doty­chcza­sową dyskusję doty­czącą punk­tów fik­sacji wzroku na oglą­danych obrazach moż­na sfor­mułować dwie prawidłowości.

Po pier­wsze, zgod­nie z przyjętą w prezen­towanych bada­ni­ach oper­acjon­al­iza­cją doświad­czenia este­ty­cznego i sądu este­ty­cznego na fazę I i II ekspery­men­tu, moż­na stwierdz­ić, że są one zarządzane przez różne pro­gramy neu­rofizjo­log­iczne. Pro­gramy te odpowiada­ją za wzrokową eksplo­rację pola per­cep­cyjnego oraz głębokość przetwarza­nia danych sen­so­rycznych. Doświad­cze­nie este­ty­czne charak­teryzu­je się znacznie więk­szą eksplo­racją pola per­cep­cyjnego oraz bardziej anal­i­ty­cznym i zaan­gażowanym przetwarzaniem niż oce­na este­ty­cz­na. Mówiąc nieco metaforycznie, wydanie sądu este­ty­cznego nie wyma­ga „powro­tu do obrazu”, ale opiera się na zin­ter­nal­i­zowanych przesłankach uksz­tał­towanych pod­czas doświad­czenia estetycznego.

Po drugie, jakkol­wiek okaza­ło się, że pod­czas swo­bod­nego oglą­da­nia obrazów wzras­ta sumaryczny czas i licz­ba punk­tów fik­sacji w odniesie­niu do obrazów, które były wyżej oce­ni­ane ze wzglę­du na walo­ry este­ty­czne, to niewyk­luc­zone, że za ten efekt odpowia­da glob­al­na dłu­gość cza­su poświę­canego na anal­izę obrazów w I częś­ci eksperymentu.

Drugą grupę wskaźników tra­jek­torii ruchów gałek ocznych stanow­ią sakady.

Sumarycz­na dłu­gość sakad jest rów­na dłu­goś­ci dro­gi, jaką przemierzył wzrok po płaszczyźnie obrazu pod­czas jego ekspozy­cji. Podob­nie, jak w odniesie­niu do sumarycznych wskaźników fik­sacji, również dłu­gość ścież­ki skanowa­nia obrazu jest pochod­ną cza­su jego oglą­da­nia. Sko­ro więc ilość cza­su poświę­conego na oglą­danie obrazów w I częś­ci ekspery­men­tu była znaczą­co dłuższa niż ilość cza­su poświę­conego na wydanie sądu este­ty­cznego, dlat­ego nie dzi­wi, że ścież­ki skanowa­nia obrazów pod­czas ich swo­bod­nego oglą­da­nia były znacznie dłuższe niż pod­czas ich oglą­da­nia tuż przed doko­naniem oce­ny estetycznej.

Odwołu­jąc się glob­al­nego cza­su poświę­conego na oglą­danie obrazów moż­na również wyjaśnić efekt znaczą­co dłuższej ścież­ki skanowa­nia obrazów charak­teryzu­ją­cych się wyższy­mi walo­ra­mi este­ty­czny­mi, w porów­na­niu do kat­e­gorii obrazów o niższych walo­rach este­ty­cznych, w ramach przed­miotowej kolekcji. Oczy­wiś­cie chodzi tutaj tylko o I fazę ekspery­men­tu, bowiem w II fazie różnice między sumaryczny­mi dłu­goś­ci­a­mi sakad pod­czas oglą­da­nia obrazów należą­cych do różnych kat­e­gorii este­ty­cznych były bard­zo podob­ne. O tym czy kat­e­go­ria este­ty­cz­na ma wpływ na dłu­gość sakad moż­na przekon­ać się sza­cu­jąc wskaźnik śred­niej dłu­goś­ci sakad, czyli ilo­raz całkowitej dro­gi skanowa­nia obrazu przez liczbę sakad.

Anal­iza śred­niej dłu­goś­ci sakad ujawniła intere­su­jące zależnoś­ci. Otóż okazu­je się, że cho­ci­aż całkowite dro­gi skanowa­nia obrazów pod­czas I fazy ekspery­men­tu były znacznie dłuższe, niż pod­czas II fazy, to śred­nia dłu­gość sakad była niemal iden­ty­cz­na w obu fazach ekspery­men­tu. Oznacza to, że ze wzglę­du na ten wskaźnik, doświad­cze­nie i sąd este­ty­czny nie różnią się od siebie. Okaza­ło się, że zarówno pod­czas przeży­cia este­ty­cznego, jak i sądu este­ty­cznego sakady są znaczą­co krót­sze w odniesie­niu do obrazów o wyższych walo­rach este­ty­cznych, niż w odniesie­niu do obrazów o niższych walo­rach estetycznych.

Śred­nią dłu­gość sakad inter­pre­tu­je się w kat­e­go­ri­ach przyjętej przez obser­wa­to­ra strate­gii poz­naw­czej (Humprey i Under­wood, 2009; Mas­saro, Savazzi, Di Dio, Freed­berg i in., 2012; Zange­meis­ter, Sher­man i Stark, 1995). Długie sakady, czyli prze­sunię­cia wzroku na odległe frag­men­ty obrazu wskazu­ją raczej na strate­gię glob­al­nego przeszuki­wa­nia pola per­cep­cyjnego w celu zbu­dowa­nia czegoś w rodza­ju mapy poz­naw­czej obrazu. Początkowe fazy oglą­da­nia obrazu częs­to charak­teryzu­ją się długi­mi sakada­mi. W szczegól­noś­ci doty­czy to scen, które zaw­ier­a­ją nowe obiek­ty lub nie zawsze zrozu­mi­ałe na pier­wszy rzut oka, relac­je między nimi. Długie sakady pozwala­ją na poz­naw­czą rekon­strukcję kom­pozy­cji obrazu. Z kolei, krótkie sakady wskazu­ją na bardziej lokalną anal­izę niewielkiego frag­men­tu obrazu, który z jak­iś powodów wyma­ga dokład­niejszej eksplo­racji. Mogą one być prze­jawem trud­noś­ci w rozpoz­na­niu jakiegoś obiek­tu w sce­nie lub wyrazem potrze­by uzgod­nienia ze sobą znaczeń zwartych w danym fragmencie.

Oso­by badane w przed­staw­ionym ekspery­men­cie należały do grupy laików w dziedzinie sztu­ki, dlat­ego moż­na przy­puszczać, że stosowane przez nich strate­gie w więk­szym stop­niu miały charak­ter odd­ol­ny niż odgórny oraz raczej lokalny niż glob­al­ny. Na pod­staw­ie dostęp­nych danych nie moż­na jed­nak rozstrzygnąć, czy stosowały one strate­gię odgórną czy odd­ol­ną, ale fak­tem jest to, że w odniesie­niu do piękniejszych obrazów częś­ciej wykony­wały one krót­sze sakady, niż w odniesie­niu do obrazów niżej oce­nionych ze wzglę­du na walo­ry este­ty­czne. Z jed­nej strony może to oznaczać, że po pros­tu bardziej anal­i­ty­cznie angażowały się one w rozwiązy­wanie jak­iś lokalnych prob­lemów związanych z ich inter­pre­tacją. To jest typowe zachowanie now­icjuszy w dziedzinie, której doty­czy sce­na wiz­ual­na. Z drugiej jed­nak strony, dłuższe ampli­tudy sakad pod­czas oglą­da­nia obrazów należą­cych do niższych kat­e­gorii este­ty­cznych wskazy­wały­by raczej na zachowa­nia eksper­ck­ie. To prze­cież eksper­ci częś­ciej sto­su­ją glob­alne strate­gie, niż laicy (Zange­meis­ter, Sher­man i Stark, 1995).

Zestaw­ie­nie tych dwóch punk­tów widzenia rzu­ca ciekawe światło na relację, jaka zachodzi między sakada­mi gałek ocznych, byciem ekspertem lub laikiem w dziedzinie sztu­ki a oceną este­ty­czną dzieła. Otóż badani laicy w dziedzinie sztu­ki, oglą­dali obrazy mniej piękne zgod­nie ze strate­gią glob­al­ną, czyli zachowywali się jak eksper­ci, nato­mi­ast oglą­da­jąc obrazy piękne zachowywali jak now­icjusze, sto­su­jąc raczej lokalne strate­gie przeszuki­wa­nia pola per­cep­cyjnego. Być może obrazy, którym oso­by badane przyp­isy­wały niższe oce­ny este­ty­czne są po pros­tu bardziej typowe i przewidy­walne. Z kolei, w obrazach piękniejszych odkry­wali oni zagad­ki wiz­ualne, które budz­iły w nich niepokój poz­naw­czy i dłużej zatrzymy­wały ich uwagę wzrokową na niek­tórych fragmentach.

Bycie ekspertem w jakiejś dziedzinie jest równoz­naczne ze zna­jo­moś­cią przed­miotów należą­cych do tej dziedziny. Sko­ro tak, to ekspert na ogół nie przeprowadza szczegółowej anal­izy znanego sobie przed­mio­tu i sto­su­je raczej glob­al­ną strate­gię przeszuki­wa­nia pola per­cep­cyjnego. Jed­nocześnie towarzyszące mu poczu­cie zna­jo­moś­ci określonych przed­miotów (np. obrazów) spraw­ia, że sta­ją się one dla niego mniej intere­su­jące, mniej tajem­nicze, bardziej banalne. Stąd już tylko krok do ich niższej oce­ny este­ty­cznej. Z kolei dla now­icjusza wiele przed­miotów należą­cych do niez­nanej sobie dziedziny może wydawać się tajem­nicze, intrygu­jące i angażu­jące. Objawy tych stanów są widoczne w tra­jek­torii ruchu gałek ocznych zare­je­strowanych pod­czas oglą­da­nia przez badanych obrazów należą­cych do kat­e­gorii A: krót­sze ampli­tudy sakad, dłuższy czas poświę­cony na ich oglą­danie i więk­sza licz­ba fik­sacji. Z tej inter­pre­tacji uzyskanych wyników ekspery­men­tu wyła­nia się taki oto paradoks: im bardziej ktoś czu­je się ekspertem w dziedzinie sztu­ki tym ma więk­szą trud­ność w dostrze­ga­niu pięk­na w oglą­danych obrazach.

Wyni­ki przed­staw­ionych badań z pewnoś­cią nie wyjaś­ni­a­ją w pełni satys­fakcjonu­ją­co doz­nań este­ty­cznych za pomocą ich oko­ru­chowych wskaźników. Ujaw­ni­a­ją nato­mi­ast kil­ka intere­su­ją­cych tropów, które mogą, a nawet powin­ny stać się przed­miotem następ­nych badań ekspery­men­tal­nych. Przede wszys­tkim należało­by sprawdz­ić, w jakim zakre­sie przed­staw­ione tutaj zależnoś­ci odnoszą się do innych rodza­jów obrazów, np. kra­jo­brazów lub dzieł abstrak­cyjnych. Bez wąt­pi­enia badanie akty­wnoś­ci oko­ru­chowej wyda­je się najbardziej nat­u­ral­ną for­mą gro­madzenia danych o zachowa­niu się osób oglą­da­ją­cych dzieła sztu­ki wiz­ual­nej. Przed­staw­iona anal­iza całkowicie potwierdza tę intuicję.
cred­ite online rapide

Spis treści